Content

6 komentarze

Będę albo nie będę obi dogiem :)

Wszystko zaczęło się od założeń. To znaczy najpierw, od małego po mojej głowie kołatała się Myśl. Myśl ta, w mniej obiecującym okresie czasu została brzydko przegoniona, zastąpiona innymi. Następnie Myśl ponownie ujrzała światło dziennie, wydanie 2.0, poprawione. A jeśli Myśl stała się ciałem ( na tą chwilę 21 kilogramowym cielskiem), no to już machina poszła w ruch.

Myśl zmaterializowana

Od początku mojej przygody marzył mi się border. Jako, że od małego byłam Jaśnie Oświecona na tematy kynologiczne, doszłam do wniosku, że rasie po prostu mogę nie podołać, i miałam takie tam drobne sobie miłostki, inne rasy. Potem zobaczyłam, że DA SIĘ, że wiele ludzi potrafi ulepić energię i popęd do pracy z człowiekiem w coś fajnego. Ja też chciałam. Potem jednak stwierdziłam, że może nieco nieco level niżej by uderzyć, tak na dobry początek, a nuż coś nam nie pójdzie, nie podołam schizom. I oto, pod naszym dachem pojawił się Baloo, owczarek australijski.

Człowiek od razu by wszystko chciał, trzaskać sporty na lewo i prawo. Z maluchem tak się nie da, z maluchem trzeba wolno, nisko i powoli. Do przodu. Mało kija dużo marchewki. I cierpliwości i słodkiego głosu. Czasem naprawdę ciężko jest być najzajebistszym człowiekiem na tej ziemi, a ze szczeniakiem tak trzeba ( w najbardziej hardcorowej wersji Bycia Zajebistą robiłam taki raban i szum wokół siebie, że każdy szczeniak w psim przedszkolu był pod moimi nogami w momencie przywołania :P).

Trzeba uczyć żyć, trzeba uczyć podstaw posłuszeństwa, trzeba wymęczyć psychicznie wymagającego szczyla. A jak wymęczyć psychicznie? Ano sesjami, klikaniem, kształtowaniem. A jak chcę się z psem może i startować, to i można rozpocząć sesje posłuszeństwa sportowego.

Tu Balu rozmyśla - będzie on tym obidogiem, czy nie będzie?

Minęło kilka miesięcy, na facebooku pojawia się magiczne wydarzenie "Treningowe przebiegi z grupą NiC". Myślę sobie, kliknę "wezmę udział", zapiszę się fajnie będzie. Fajnie będzie, mówili, będzie zabawa, będzie się działo.
3 komentarze

Wstyd i hańba!

Moja aktywność blogowa chyboce się jak, nie przymierzając dziurawa, podbutwiała łódź. Jest mi wstyd, tyle dzieje się dookoła, internet, jak to na wsi raz jest, raz go nie ma - trzeba znosić wiadrami :)

Jak już pewnie się domyśliliście - remont wciąż trwa, jeszcze nie udało nam się przeprowadzić. Dokładniej ekipa remontowa dostała nieco inną, lepiej płatną robotę, więc zostaliśmy sami tuż przy finiszu ( zostało nam malowanie ścian, kafelkowanie i kładzenie paneli).

Spójrzcie na te kafelki! One już naprawdę chcą być położone :(

Behind The Web

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Obserwatorzy

Mój instagram

Instagram
Obsługiwane przez usługę Blogger.

Polecam