Wszelkie dzisiejsze zdjęcia są własnością D. z Trend z seterem - bardzo dziękuję za ich udostępnienie! |
Wow. Zacznę od wow, a potem przejdę do szczegółów - szczególików, jak to w obedience bywa :)
Jak już wiecie - tu jest opisana relacja z wydarzeń luźno łączących się z samym seminarium (pierwsza podróż pociągiem z psem, rodzeństwo spotyka się po latach, Warszawa Centralna w tle...:) ), natomiast dziś zapoznam Was z moimi odczuciami po dwudniowej uczcie dotyczącej posłuszeństwa sportowego.
Seminarium odbyło się w ostatni weekend maja, w Warszawie. Na miejsce przyjechaliśmy w sobotę, a w niedzielę po południu wracaliśmy do domu. Zajęcia przebiegały bardzo sprawnie, wszystko było stosownie wyliczone, nie było miejsca na chaos, co więcej, mimo narzuconego tempa nic nie było robione po łebkach. Dodatkowym plusem było to, że w niedzielę skończyliśmy nieco przed czasem - uradowało mnie to niezmiernie, bo mam wieczny, nieuzasadniony lęk, że spóźnię się na ostatni środek transportu do domu :P
Plan dnia przedstawiał się następująco: trzy wykłady + dwa trzydziestominutowe wejścia z psem. Część teoretyczna była bardzo dobrze zorganizowana, Magda na bieżąco starała się odpowiadać na pytania zadawane z tłumu. Oprócz prezentacji "na sucho" prelekcje obfitowały w filmiki znane z kanału Youtube Pewne zastrzeżenia miałam do części praktycznej - wszyscy wykonywali ćwiczenia jednocześnie - nieco ciężko było się skupić na podejściu teoretycznym i jednocześnie próbować poprawnie wykonywać ćwiczenia. Niektóre psy, miały na początku problem z pracą wśród innych (raz podbiegł do nas labrador, obok na lince pieniła się maliniaczka, aż właściciel musiał znacznie zwiększyć dystans). Natomiast bardzo cieszyła mnie sama droga na plac ćwiczeniowy - mijaliśmy po drodze wiele "zapłotowych pieniaczy", dzięki czemu miałam dużo okazji do przepracowania naszego wsiowego życia w innym miejscu :)
W sobotę zajmowaliśmy się:
* Wychowaniem psa do sportu i życia codziennego - bardzo żałuję, że na ten wykład natrafiłam dopiero po wychowaniu Baloo. Obfitował w wiele cennych i prostych porad, życiowych tricków, o których nawet nie pomyślałam wcześniej! Szkoda, że od małego nie uczyłam spacerów równoległych z psami, nie wprowadziłam kwestii, która teraz odbija mi się czkawką - czyli, że obecność innego psa wcale nie musi powodować wielkich emocji.
*Podstawami obedience: motywacją, koncentracją, budowaniem sesji, korygowaniem... Większość z tych zagadnień mieliśmy już z Baloo przepracowane, ale bynajmniej nie był to dla mnie stracony czas. Multum z informacji zapisanych w zeszycie opatrzyłam dużymi wykrzyknikami - jako kwestie do wprowadzenia/przepracowania u Ru. Praca w grupie po tych zajęciach również nie była stratą czasu. Co prawda zagadnienia znaliśmy, jednak pojawił się u nas nowy problem - nadekscytacji Baloo. Każde ćwiczenie zaczynało się jego "OJEZU!!!! ROBIMY DOSTAWIANIE DO NOGI!!! ZNAM TO, ALE ZAJEBIŚCIE!!!". Wiele w tym mojej winy, bo wciąż nie potrafię zmienić wajchy w moim mózgu, żeby przestała psa nakręcać, a zaczęła uspokajać - zaczęłam szybciej go korygować, nie nagradzać wysokiego pobudzenia i jest coraz lepiej, nawet przy sesjach frisbee.
To zdjęcie idealnie opisuje tempo i liczbę zdań do odhaczenia, które wykonałam 30 i 31 maja :) 100% normy! :) |
Plan dnia przedstawiał się następująco: trzy wykłady + dwa trzydziestominutowe wejścia z psem. Część teoretyczna była bardzo dobrze zorganizowana, Magda na bieżąco starała się odpowiadać na pytania zadawane z tłumu. Oprócz prezentacji "na sucho" prelekcje obfitowały w filmiki znane z kanału Youtube Pewne zastrzeżenia miałam do części praktycznej - wszyscy wykonywali ćwiczenia jednocześnie - nieco ciężko było się skupić na podejściu teoretycznym i jednocześnie próbować poprawnie wykonywać ćwiczenia. Niektóre psy, miały na początku problem z pracą wśród innych (raz podbiegł do nas labrador, obok na lince pieniła się maliniaczka, aż właściciel musiał znacznie zwiększyć dystans). Natomiast bardzo cieszyła mnie sama droga na plac ćwiczeniowy - mijaliśmy po drodze wiele "zapłotowych pieniaczy", dzięki czemu miałam dużo okazji do przepracowania naszego wsiowego życia w innym miejscu :)
················
W sobotę zajmowaliśmy się:
* Wychowaniem psa do sportu i życia codziennego - bardzo żałuję, że na ten wykład natrafiłam dopiero po wychowaniu Baloo. Obfitował w wiele cennych i prostych porad, życiowych tricków, o których nawet nie pomyślałam wcześniej! Szkoda, że od małego nie uczyłam spacerów równoległych z psami, nie wprowadziłam kwestii, która teraz odbija mi się czkawką - czyli, że obecność innego psa wcale nie musi powodować wielkich emocji.
W tle ubierany jest Grandys z Wyszczekanych - śmiali się z braci ksero! :) |
*Podstawami obedience: motywacją, koncentracją, budowaniem sesji, korygowaniem... Większość z tych zagadnień mieliśmy już z Baloo przepracowane, ale bynajmniej nie był to dla mnie stracony czas. Multum z informacji zapisanych w zeszycie opatrzyłam dużymi wykrzyknikami - jako kwestie do wprowadzenia/przepracowania u Ru. Praca w grupie po tych zajęciach również nie była stratą czasu. Co prawda zagadnienia znaliśmy, jednak pojawił się u nas nowy problem - nadekscytacji Baloo. Każde ćwiczenie zaczynało się jego "OJEZU!!!! ROBIMY DOSTAWIANIE DO NOGI!!! ZNAM TO, ALE ZAJEBIŚCIE!!!". Wiele w tym mojej winy, bo wciąż nie potrafię zmienić wajchy w moim mózgu, żeby przestała psa nakręcać, a zaczęła uspokajać - zaczęłam szybciej go korygować, nie nagradzać wysokiego pobudzenia i jest coraz lepiej, nawet przy sesjach frisbee.
Samokontrola panaceum ! |
*Planowaniem treningów. Po wykładzie na temat planowania treningów mieliśmy kolejne wyjście na część praktyczną gdzie ćwiczyliśmy komendy na nagradzanie z tyłu, komendę 'look' i wzmacnialiśmy pozycję przy nodze.
W niedzielę zajęliśmy się zagadnieniami:
O wyciszaniu, odpoczywaniu i rezygnowaniu - jakby dedykowany moim zmaganiom z orzeszkowym mózgiem rudzielca. Wiele nauczyłam się na temat wyciszania jedzeniem, zasad do wprowadzenia (nie bawimy się w domu, służy do wypoczynku), jak mogę wspierać spokojne emocje (chociażby pozycja norweska - Baloo nie widzi problemu, Ru na razie wcale się to nie podoba). Poczułam się znów jak studentka przygotowująca się do sesji - nie byłam w stanie wyodrębnić poszczególnych mądrości, najchętniej podkreśliłabym cały wykład żółtym mazakiem :) Potęga inspiracji!
Na placyku z kolei ćwiczyliśmy kilka komend wyciszających - miałam nieco utrudnione zadanie, bo Balu znał te manewry w wersji podstawowej. Mieliśmy targetowanie ręki, tymczasem tu ćwiczyliśmy przedłużone dotykanie nosem (działa i jest super!), oprócz tego psiaki miały wprowadzone leżenie pyskiem na ziemi - dzięki czemu zwierz skupia się na wykonywaniu danej czynności, wyciszając emocje.
Na placyku z kolei ćwiczyliśmy kilka komend wyciszających - miałam nieco utrudnione zadanie, bo Balu znał te manewry w wersji podstawowej. Mieliśmy targetowanie ręki, tymczasem tu ćwiczyliśmy przedłużone dotykanie nosem (działa i jest super!), oprócz tego psiaki miały wprowadzone leżenie pyskiem na ziemi - dzięki czemu zwierz skupia się na wykonywaniu danej czynności, wyciszając emocje.
Rzeczona komenda - u nas wprowadzona do zdjęć wcześniej, nazywa się uroczo "dramat" :P |
Do kolejnej prelekcji ( Coaching - jak wygrać? Nie tylko ze stresem :)) nastawiona byłam sceptycznie, jednak wraz z rozwojem wykładu moje zainteresowanie wzrastało. Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z psychologią, coachingiem i innymi tego typu wynalazkami, tym bardziej uważam to za ciekawe novum. Na pewno poszerzyło to moje horyzonty, do notatek chętnie wrócę nie raz.
A na koniec porozmawialiśmy na temat budowania łańcuchów zachowań i przygotowania psa do zawodów. Pod tym kątem również ćwiczyliśmy na placu - wykonywanie łańcucha zachowań z nagrodą odłożoną w czasie - to również mieliśmy przepracowane z Balem wcześniej, jednak mózg odmówił posłuszeństwa i postanowił opętańczo drzeć japę przy wykonywaniu jakichkolwiek zadań. W efekcie jego łańcuch składał się ze statycznych komend (leż, siad, noga), wymawianych szeptem i nagradzanych smakołykami (broń Panie Boże zabawką!). Ech :)
Mimo ogromu wiedzy, wysokich temperatur i intensywnego dnia, wciąż miałam ochotę na więcej! Ogromnie żałuję, że Team Spirit jest tak daleko, bo bardzo chętnie kontynuowałabym ścieżkę edukacyjną - potęga wiedzy! Dość powiedzieć, że zakupiłam za 30 złotych zeszyt w Empiku i w wolnych chwilach pracowicie przepisuję tam wykłady, oprócz tego dzięki poradom Magdy prowadzę nasz dzienniczek sukcesów (o tym planuję zrobić osobną notkę).
Z mojej strony nie żałuję ani grosza przeznaczonego na tą przyjemność, co więcej zaczęłam uważnie śledzić gdzie Magda będzie prowadziła następne seminaria i poważnie zastanawiam się nad wyprawą na jesienna edycję! :) Zazdraszczam Warszawo! :)
A na koniec porozmawialiśmy na temat budowania łańcuchów zachowań i przygotowania psa do zawodów. Pod tym kątem również ćwiczyliśmy na placu - wykonywanie łańcucha zachowań z nagrodą odłożoną w czasie - to również mieliśmy przepracowane z Balem wcześniej, jednak mózg odmówił posłuszeństwa i postanowił opętańczo drzeć japę przy wykonywaniu jakichkolwiek zadań. W efekcie jego łańcuch składał się ze statycznych komend (leż, siad, noga), wymawianych szeptem i nagradzanych smakołykami (broń Panie Boże zabawką!). Ech :)
················
Mimo ogromu wiedzy, wysokich temperatur i intensywnego dnia, wciąż miałam ochotę na więcej! Ogromnie żałuję, że Team Spirit jest tak daleko, bo bardzo chętnie kontynuowałabym ścieżkę edukacyjną - potęga wiedzy! Dość powiedzieć, że zakupiłam za 30 złotych zeszyt w Empiku i w wolnych chwilach pracowicie przepisuję tam wykłady, oprócz tego dzięki poradom Magdy prowadzę nasz dzienniczek sukcesów (o tym planuję zrobić osobną notkę).
Z mojej strony nie żałuję ani grosza przeznaczonego na tą przyjemność, co więcej zaczęłam uważnie śledzić gdzie Magda będzie prowadziła następne seminaria i poważnie zastanawiam się nad wyprawą na jesienna edycję! :) Zazdraszczam Warszawo! :)
Daaaaaj wykłady z drugiego dnia, bo wiesz co... :P
OdpowiedzUsuńJak przepiszę to na bank dam! :)
UsuńWidać, że duuużo Wam to seminarium dało i świetnie się z Balem bawiliście! Taki ogrom wiedzy i inspiracji to niesamowita sprawa :D
OdpowiedzUsuńA tak poza tematem - gdzie udało Ci się dorwać taką śliczniastą nerkę? Widzę, że to JanSport, może masz jakieś wtyki gdzie je dostać? :D
Oj nerka jest sprzed kilku lat (uwaga, liczę - chyba czterech, kiedy to jechałam na Woodstock i nie chciałam brać torebki:P). Słyszałam, że teraz Jansport się wycofał z produkcji, wielka szkoda, bo to jedyna nerka, która wytrzymała próbę czasu...
UsuńMy też czekamy na semi z Magdą, we wrześniu mamy. Już nie mogę się doczekać :) zwłaszcza jak czytam te wszystkie relacje. Kochana Pani Trener coś wspominała, że zaprosiła też Patrycję Kowalczyk i Paulę Gumińską ale jeszcze nie mamy terminów. Także my na szczęście nie musimy daleko jeździć na semi. Czasem do Annówki wpadamy ale 2,5h jazdy autem to nie masakra :)
OdpowiedzUsuńAch, to musicie mieszkać w jakimś Psim Eldorado! :))
UsuńAaale się fajnie bawiliście! :D Balo taki skupiony, świetnie!
OdpowiedzUsuńZ Balem pracuje mi się świetnie, prawie zawsze :))
UsuńTak bardzo Wam zazdroszcze! Team Spirit to odległe marzenie (no chyba, że kiedyś zamieszkam w Warszawie). Zawsze imponował mi ogrom wiedzy Magdy i jej nieodzowny talent dotyczący szkolenia i pracy z psami :) Aktualnie pozostaje mi jedynie inspirować się filmikami i wyłapywać z nich jak najwięcej szczegółów :D
OdpowiedzUsuńU mnie to samo, dojechanie tam to była podróż! :) A Team Spirit to po prostu świetni ludzie :)
UsuńŁał, ale się fajnie macie :D
OdpowiedzUsuń:D
Ej no co jest! Nie dodało mi całego komentarza! :(
OdpowiedzUsuńA ja się produkowałam i co?!?! Wszystko na marne?!?!?! WRRRR.....!!!
Dobra skrócę się i napiszę tylko, że na trzecim zdjęciu Bal jest wpatrzony w Ciebie jak w kawał dobrego mięcha! :D
A na zdjęciu "dramat" wyszedł przeuroczo! I wcale nie ma nigdzie min szczęśliwego z życia idioty :D
Cześć, Pa :D :)
Karina i Terror!
Haha Bal generalnie strasznie fajnie nauczył się kontaktu wzrokowego, bardzo jestem z tego zadowolona :)
UsuńNie wiem, co z tymi komentarzami, coś jakieś lewsze były z rana:/
Jak to możliwe, że nie słyszałam nic wcześniej o tej serii seminariów?! :P Tak blisko, a ja zamiast się edukować w domu siedziałam :P
OdpowiedzUsuńJa co prawda mało obidjensowa jestem (po części przez psa, po części przez moje uwielbienie do szaleńczego psiego darcia japy i wesołego pląsania), ale baardzo chętnie bym się wybrała. W niedalekiej przyszłości pojawi się u mnie papiś, więc warto byłoby zahaczyć chociaż o tą część poświęconą edukacji maluchów :)
Fota z Braćmi Spleśniałymi wymiata! :D Wszystkie są super, ale tamta... taka prawdziwa, z życia wzięta :D
Pozdrowionka! :)
Bardzo bardzo polecam! :) A zdjęcia nie mojego autorstwa (poza pozą dramat) :)
UsuńŚwietna relacja :) Zaczęłam się na poważniej zastanawiać nad jakimś seminarium dla nas. Przydałoby nam się może coś z motywacji albo totalnych podstaw pracy z psem. Rozejrzę się i może gdzieś się nadamy :) w ogóle blogi są świetne - ileż można się dowiedzieć ciekawych rzeczy zanim gdzieś się pojedzie lub wyda pieniądze? :)
OdpowiedzUsuńMotywacja jak najbardziej, polecam z Patką ! :)
UsuńZazdraszczam :D. Dzisiaj tak sobie oglądałam Zuko na MŚ i znów wpadło mi do głowy, że na kolejne semi chciałabym pojechać właśnie z Magdą. Pomyślę o tym jesienią jak coś będzie :).
OdpowiedzUsuńA seminaria to naprawdę świetna sprawa, można się dużo dowiedzieć- czasami nawet prostych rzeczy, o których zwykle się nie myśli.
Świetna, naprawdę, już myślę, że na jesień jadę w ciemno! :P
UsuńPrzyznaj, że jedziesz tylko po to, żeby moje dziecko miziać :P
UsuńFajnie, że byliście na seminarium, zazdrościmy :)
OdpowiedzUsuńŚwietna relacja!
Pozdrawiamy!
http://codziennebeagle.blogspot.com/
Widzę, że seminarium się udało ^^ Zazdraszczamy :D
OdpowiedzUsuńNam by się przydało seminarium z motywacji...
cztery-lapy-jeden-nos.blogspot.com
Seminarium bardzo zachęcające. Szkoda tylko, że większość takich fajnych spraw odbywa się z dala od Opola.. ;)
OdpowiedzUsuńShusha Schroniskowy Spaniel
Ja jechałam do Warszawy z Gliwic, także wcale tak różowo nie miałam :P
UsuńSuper, że pojechałaś na takie seminarium :) Ja akurat nie ćwiczę obi z Kentucky'm, bo nie ciągnie mnie do tego, ale nie które elementy by nam się przydały :) Seminarium to bardzo fajna sprawa, dużo idzie się dowiedzieć. Jak na razie byłam na jednym, ale będziemy na drugim już w sierpniu w Madzone. Szkoda, że na Śląsku tak mało się dzieje :P
OdpowiedzUsuńTeż okropnie żałuję, że taka bida :/
UsuńGenialne zdjęcia, ależ macie super pamiątkę :)
OdpowiedzUsuńTo będzie być może głupie pytanie, ale jest jakieś jedno miejsce gdzie można śledzić na świeżo planowane seminaria?
Jest taka grupa na fejsiku "Seminaria i Zawody" i tam są na bieżąco wrzucane wydarzenia :)
UsuńJa też byłam pod wrażeniem wiedzy i wyczucia Magdy, co więcej, zdziwiłam się, że nie jest stuprocentowo pozytywna i używa też presji, gdy jest taka potrzeba ;)
OdpowiedzUsuńProszę wybaczyć ignorancję, ale czym, do licha, jest pozycja norweska? :D
Bardzo lubię balans w metodach wychowawczych jednak :)
UsuńTo jest takie tulenie uspakajające psa. Chyba nie umiem tego zbyt dobrze użyć, bo Balu mówi "łatewa" a Ru "OJEZUCOSIĘDZIEJE" :P
Z każdą przeczytaną relacją z seminarium coraz bardziej mnie kusi, żeby znowu na jakieś się wybrać ;) Podczas obozu z Magdą w tamtym roku mieliśmy podobne wykłady.
OdpowiedzUsuńZ całego serca polecam!
UsuńKurcze ale zazdroszczę! Marzy mi się seminarium z Magdą Łęczycką. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
Ola i Baddy!
http://baddy-wspanialy-labrador.blogspot.com/
"Bal, don't be such a mermaid" :D
OdpowiedzUsuń:D
UsuńJeju, cieszę się, że seminarium było udane. Sama rozważam wybranie się na wydarzenie tego pokroju, jednak wciąż nie mam pewności czy warto.
OdpowiedzUsuńThe organization of such a seminar allows you to experience the new opportunities during the immediate practice. The development of obedience is important for the participants.
OdpowiedzUsuń