Baloo rozprawia się z łopatką cielęcą - to akurat przykład gryzaka z dużą zawartością szpiku (kość płaska). |
Do BARF-a miałam kilka podejść. Najpierw, w erze bez psów, freciaki nieźle barfowały. Niestety mieszkałam w studenckim pokoiku, lodówka marki "Mińsk" miała mikroskopijną zamrażarkę, którą dzieliłyśmy na 3 osoby, oprócz tego kości trzeba było maluchom dzielić tasakiem - kilka razy podczas podziału łupu schodziła babcia z góry i zwracała uwagę na to, co się dzieje, miałam dosyć inwigilacji i zaprzestałam.
Ru rozdziela na części pierwsze kaczy korpus |
Drugie podejście mieliśmy już z Balem, natomiast Bal - jedynak charakteryzował się wysokim wysublimowaniem kubków smakowych - po prostu odmawiał jedzenia. Do szewskiej pasji doprowadzało mnie wyrzucanie z trudem złupionych mięs, więc zrezygnowaliśmy. Do czasu, aż Ru zjawiła się na horyzoncie. Sucz wychowywana była z wiecznie pełną miską. Na początku borykałam się z dużym problemem - pilnowaniem zasobów, nawet suszków - musiałam michę spalić i podczas posiłku Bala skarmiać ją z ręki za sztuczki. Czasem zamykałam psy w dwóch osobnych klatkach (a i wtedy Ru nie jadła swojej kolacji, tylko piłowała ryja, że Balu coś dostał). Z czasem udało nam się problem zniwelować do minimum, nawet przy smaczniejszym jedzonku - surowiźnie. Natomiast problem z "niejadkowaniem" Bala zupełnie znikł, ba, nawet zdarzyło mu się wyrwać z pyska Ru rybkę, która jej akurat nie przypasowała :)
Teraz Baloo wygląda tak czekając na jedzonko :) |
Tak samokontrola przed posiłkiem. |
A tutaj ładnie sobie pieski jedzą ze swoich talerzy :) |
Głównie dlatego! :) W wysuniętej szufladzie jest mięsko! |
Bo jest najbardziej zbliżona do żywienia naturalnego. Kilkakrotnie zauważałam psa w wyśmienitej kondycji, z pięknymi zębami i sierścią - było mniej więcej 80 % prawdopodobieństwo, że jest on właśnie na BARF. Stara się jak najbardziej odwzorować schemat żywienia psowatych na wolności, z zapewnieniem ich podstawowych potrzeb (rwanie, szarpanie, darcie, odrywanie kawałków, zgryzanie kości). Zapewnia rozwój psychiczny (stymulacja mózgu) i fizyczny (zaangażowane są różne grupy mięśni, nie tylko żwacze) - pies podczas posiłku kombinuje jak daną kość złapać, ugryźć tak, żeby nie zwiała, musi przytrzymywać łapą. Dieta oparta na mięsie obniża pH żołądka - dzięki czemu ryzyko rozstroju żołądka po napiciu się wody z kałuży czy po porwaniu nieświeżego kawałka na dworze znacznie spada. Zauważa się również mniejszą tendencję do posilania się kupami na spacerach, czy zżerania resztek (choć osobiście u nas nie jestem pewna na ile to wpływ szkolenia a na ile diety :) ). Do tego jest bardzo zróżnicowana - można nawet każdego dnia zmieniać mięsa, dawać kości, dawać same mięsa, podroby, czy inne elementy.
Udo z indyka + szyjka z kaczki. |
I jest genialnie przyswajana, a przede wszystkim - WIESZ CO DAJESZ.
Cielęca goleń. |
BARF
to skrót od Biologically Appropriate Raw Food. To filozofia żywienia
( bo w sumie po części o to się cała impreza rozbija). Dieta
oprata na surowych pokarmach polega na podawaniu zwierzętom
mięsożernym odpowiednio zbilansowanych skłądników pokarmowych -
zbliżonych do tego, co upolowałyby w naturze.
Tu
dygresja - dlatego w kocim, czy fretkowym barfie większy nacisk daje
się na przykład na wszelkiego sortu ptaszki, myszki, żabki... ale
tu trochę wchodzimy w inny sposób żywienia - Whole Prey. Kotom i
fretkom, jako zwierzętom bezwzględnie mięsożernym nie podaje się
mieszanek warzywnych, psom natomiast dodatkowo co jakiś czas
rozdrabnia się surowe warzywa i podaje w ramach posiłku. Na
tygodniowe menu diety składa się wiele składników (celowo
elementy są ustawione malejąco od tych, których w posiłkach musi
być najwięcej, do tych symbolicznych) - mięso, mięso z kośćmi,
ryby, podroby, jaja - wszystko wraz ze skórą i niezbędnym
tłuszczem. Dodatkowo dodaje się warzywa i owoce oraz suplementy.
Psy
dostają posiłek raz dziennie, wieczorem po moim powrocie z pracy.
Tego samego dnia wyjmuję z zamrażarki mięsko na kolejny dzień.
Dawka określona jest na około 500 g - dla obu futrzaków, co daje 1
kg pokarmu dziennie ( została wyliczona wg bilansu stąd
:http://zadowolonypies.pl/bset/uloz-diete-barf/). Dla pewności
wykupiłam dostęp do kalkulatora na forum Barfny
Świat i raz na kilka tygodni spisuję co podałam
zwierzakom i w jakiej ilości, potem podliczam i patrzę jak
przygotować następny tydzień. W przypadku wyjazdów korzystam z gotowych mieszanek ( do zakupu na przykład stronie http://www.sklep.miesodlapsow.pl/). Odnośnie treningów czy sesji klikerowych - post w przygotowaniu :)
Inspekcja - co też jutro zjemy? |
Ru z rybką. |
Może
inaczej - co nam dał ? Satysfakcję ;) Poważnie, dużo zabawy mam
przy komponowaniu posiłków, kombinowaniu co dać tym razem psiakom,
obserwując jaką frajdę mają z rozgryzania kości i czekają na
posiłek :) Oprócz tego kupy są małe, bardzo fajnie się je
zbiera. Psy mają lepszą figurę, mimo futra widać zarysowane
mięśnie. O dziwo zauważyłam, że Ru zrobiła się...szczęśliwsza? Na pewno spokojniejsza. Długotrwałe żucie, gryzienie i odrywanie działa relaksująco,
uspokajająco - i to faktycznie działa! Wysokobiałkowa dieta bez
zbędnych balastów zdecydowanie jej służy - syci i relaksuje.
Pietruszka + marchewka i suple. |
Nie
ukrywam, że trochę roboty jest. Nie z samym jedzeniem, a z
przygotowaniem, zbilansowaniem, dosypywaniem supli, mieleniem warzyw.
To trzeba chcieć robić. Zdecydowanie trzeba się przygotować
teoretycznie. No i na początku może finansowo kosztować podobnie
do porządnej karmy z górnej półki - potem, jak się człowiek
otrzaska można już częściej coś taniej upolować.
Korzystam często z promocji Tesco - na półkach są mięsa z bardzo krótkim terminem ważności. |
Rybka |
Planuję pociągnąć cykl BARF-owy - mam na tą chwilę jeszcze dwa tematy na myśli - jeden o suplementach, a drugi o smakołykach do sesji treningowych - są na sali zainteresowani? A może sami macie jakieś pytania? W miarę możliwości postaram się odpowiedzieć.
A tymczasem...
PS. Po więcej uroczych anegdotek z naszego życia zapraszam tu : https://www.facebook.com/aboutmyheartchakra lub tu: https://instagram.com/myheart_chakra/
I znów - uaktualniłam zakładkę "wydarzenia" - może gdzieś się spotkamy? :)
My przymierzali się do BARFa, ale przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw jednak zostaliśmy przy suchej. Ja najchętniej dałabym psu te wszystkie mięska i kosteczki, ale to logistycznie u nas albo niewykonalne, albo byłoby bardzo męczące na dłuższą metę. Pracujemy oboje na etatach od 8 do 16 (ja) a połówek do ?. Więc po pracy gonię z wywieszonym jęzorem do psa, który od 9 godzin siedzi sam w domu. Orientowałam się, gdzie we Wrocku można kupić takie barfowe przyszności, ale oczywiście nic nie ma po drodze, ani mojej, ani połówka. Żadnej rzeźni w okolicy bliższej i dalszej. Poza tym kasa. Za Acanę płacimy miesięcznie 80zł, za BARFa wyszłoby to ze dwa razy tyle. Może się mylę? Pewnie wyszłoby w praniu. Do tego wyjzady, raz na dwa miesiące jedziemy do jednych i do drugich rodziców, na dogtrekkingi, na wycieczki, a na wakacje na camping, gdzie nie byłoby jak zdobyć i przechowywać mięsa. Oj marzy mi się ten BARF. Może niedługo zmienię pracę, a moim kryterium będzie odległość od stoiska z mięsem ;) Chętnie obejrzałabym wasz przykładowy tygodniowy jadłospis. Próbowałam swój ułożyć (na 0,5kg mięsa, dwa posiłki dziennie), ale jakoś nie miałam do tego głowy. Ru przy zamrażarce jaka fajna :) a poza tym, po ilu posiłkach pierzesz posłania?
OdpowiedzUsuńCenowo narazie wychodzi mnie niemało, to prawda - myślę, że to kwestia większego ogarnięcia się w temacie :)
UsuńCzasowo - ten argument do mnie nie przemawia - zakupy robię podczas naszych normalnych, spożywczych zakupów :P Wiem, że we Wrocku ludzie barfujący na Hali Targowej się zaopatrywali, nie wiem z której części Wro jesteś? Małż nie uczestniczy w żaden sposób w tym żywieniu (mówi "ble" :P), ja też pracuję na etacie, tylko głównie popołudniami, co bywa uciążliwe ;) Naprawdę, nie ma jakiejś wielkiej różnicy według mnie :)
My nie uznajemy innych wyjazdów niż w dzicz - czyli jakieś namioty, domki czy inne rewelacje :) Wspomniałam o tym w poście - wtedy biorę porcjowane kawałki (jeśli domek = zamrażarka), a jeśli nie ma, to inwestuje w dobre jakościowo puchy :)
Po ilu posiłkach piorę? Hmm...szczerze jak mi się przypomni - po spożyciu kości całość jest dokładnie wylizywana, a mięcho i inne sypkie dostają w michach w kuchni :)
Hm..tak na szybko spróbuję przywołać co w tym tyg dostali :)
Poniedziałek wątróbka kurza + trochę rybki
Wtorek szyjki kacze + udko indycze
Środa żołądki kurze ( na treningu) + porcje rosołowe z kury
Czwartek mielony indyk + suple
Piątek skrzydełka z kaczki + żółtka jaj + suple
Sobota - gulasz z indyka + szyjki z indyka + suple
Niedziela żeberka cielęce z mięśniami
Na Hali Targowej właśnie słyszałam, że są fajne rzeczy,ale rano, więc trzeba by było zamawiać. My z okolic Sky Towera, także jest kawałek. Dla mnie to jednak najważniejszy argument, bo jeździmy na zakupy tylko raz w tygodniu w sobotę lub niedzielę rano do biedry i lidla, więc jakiego super wyboru tam nie ma ;)
OdpowiedzUsuńMy w dzicz jeździmy z przyczepką z lodóweczką i mikrosopijną zamrażarką, więc jest to jakiś problem. Puszki to dobry pomysł, ale cena kosmiczna.
Może temat niedługo powróci i poczynimy jakieś działania :)
Dzięki za jadłospis! Musiałabym się w ogóle przejść do tej Hali i zobaczyć, co jest w ogóle dostępne i na tej podstawie coś ułożyć.
Ja od początku przejścia na barfa nie mogę się zabrać do pójścia na targ, gdzie jest urodzaj wszelkich mięs, w miarę tanio :) Sama preferuję zakupy w Lidlu, raz na miesiąc zmuszam się do pojechania do jakiegoś Tesco czy innego większego hipermarketu...i zmobilizowałaś mnie, chyba w przyszły wtorek wyruszę na targ :P
UsuńO przyczepka to super warunki :) Zadzraszczam! Zawsze można na miejscu jakieś ochłapki kupować :)
Zastanawiałam się nad BARF-em ale to nie dla mnie i nie chodzi o kwestię "macania" takiego mięsa (co btw uwielbiam) ale po prostu nie mam na to czasu za bardzo, ale kiedyś na pewno
OdpowiedzUsuńPracuję zawodowo (nieregulowany czas i często weekendowe dyżury), często wyjeżdżamy i spełniam się hobbystycznie - wg nie jest to jakiś wielki pożeracz czasu i problem, więc spokojnie :)
UsuńTeż czuję się zmobilizowana i w końcu się przejdę do tej Hali, a nóż ustalę ceny, jadłospis i nie wyjdzie tak źle :) Trzeba by było też ustalić dzień odbioru zamówienia i po prostu tam pojechać, no trudno.
OdpowiedzUsuńNo przyczepka mega wypas, zajrzyj sobie do Bohuna, tutaj wyruszaliśmy na wakacje, a dwa następne posty to opis całego wakacyjnego luzu ;) https://bohunpies.wordpress.com/2014/08/03/wakacje-z-psem-na-wyspie/
Rzeczywiście o kurczaki i ryby tam nietrudno.
A powiedz mi jeszcze, jakie dajesz suple? Olej z łososia, algi?
W weekend delikatnie poruszę w domu temat :P
Haha piątka! :)
UsuńAch, aż się boję zaglądać - wakacje dopiero pod koniec sierpnia! :)
Jestem ciekawa jak Ci pójdzie w temacie :)
O suplach też planuję zrobić osobny post - olej, algi, hemoglobinę, sól, drożdże :)
Zazdroszczę. U mnie problem z wprowadzeniem BARF-a jest taki sam, jak u Bala - jedynka: T. odmawia jedzenia surowizny, choćby miała nic nie jeść przez tydzień, a ja wściekam się koniecznością wyrzucania mięsa, którego sucz nie radziła dotknąć. Może gdyby pojawił się drugi pies coś by się w tej kwestii ruszyło, tymczasem jednak jesteśmy na suchej karmie (aktualnie Purizon).
OdpowiedzUsuńI jak wchodzi T. Purizon? Bo Bal kręcił nosem (ale lubię bardzo ten suwak na górze, do tej pory tam trzymam śmierdziuchy - gryzaki tchawice itd).
UsuńDoskonale znam ten ból, więc łączę się w bólu :/ Bardzo bardzo irytujące.
U mnie jeszcze dodatkowo dochodzi, niestety, kwestia tego, że T. dopiero powoli otwiera się spust na jedzenie - jest znacznie lepiej niż było, może nawet uda mi się ją te 2 kilogramy przytuczyć, ale wcześniej to była walka o każdy kęs jedzenia w przypadku suchej karmy, a totalny bunt w przypadku surowego. :/
UsuńNa Purizona przesiadłam się raptem kilka dni temu (po skarmieniu paru worków ToTW-a), więc na razie wchodzi bardzo dobrze. Je całkiem chętnie, chociaż przypuszczam, że to może być trochę kwestia powiewu nowości. Kupy natomiast ma akceptowalne, ale mogłyby być lepsze. Zobaczymy co będzie, jak przejdziemy przez połowę/ trzy czwarte worka.
O fakt, też to miałam. Nowy worek był chętnie jedzony tak przez pierwszy tydzień - potem, zapomnij.
UsuńA szczerze powiedziawszy kupy oziki na TOTW i Purizonie miały takie średnie - ja najbardziej lubię kupki na BARFie - małe, twarde jak kamyczki <3 (tylko psiarze mogą tak rozprawiać na temat kup :D)
A jak sobie radzicie z treserkami na spacerach? Szczególnie w sezonie rękawiczkowym?
OdpowiedzUsuńPlanuje zrobić osobny post :) Nawet podczas trzaskających mrozów nie potrafię dystrybuować smaczków w rękawiczkach haha :)) Bardziej boję się lata i wielkich upałów :)
UsuńCzekam! Zachęciło mnie te ukojenie Ru :)
UsuńPalce Ci nie odpadają? ;) Ja przez pół zimy muszę chodzić w dwóch parach rękawiczek, bo inaczej jestem gotowa zabić psa tylko za to że muszę go wyprowadzić, a jak wiesz, jest jeszcze tysiąc innych powodów którymi mnie kusi do złego ;) Dla wspólnego zdrowia psychicznego przyodziewam więc wszystko co tylko mogę. Znane są przypadki zakładania dwóch bluz z kapturem, wełnianego swetra, wełnianego płaszcza jesiennego i puchowej zimowej kurtki, dwóch czapek i dwóch par rękawiczek...
Także, jest mi zimno na samą myśl o wychodzeniu bez rękawiczek ;)
Nie no zdjemuję rękawiczki, daje smaka, nakładam rękawiczki :) albo względnie mam taki patent z klapką - są rękawiczki dwupalczaste - siup ściągam klapkę - mam rękawiczki bezdomnego i mogę gmerać w saszetce :) o takie : http://www.decathlon.pl/media/828/8285597/zoom_400PX_mediacom_748569299.jpg
UsuńAż takim zmarzluchem nie jestem, co nieco to ułatwia :))
My sobie BARFujemy juz 3 lata. Z powodzeniem, obie suki maja sie super :)
OdpowiedzUsuńBrak czasu to wymowka ;) Ja tez pracuje po 8 godz., mieszkam sama i w dodatku mam maly zamrazalnik (caly psi jest ;) ) Poczatki sa ciezke, potem to juz rutyna ;) Poczatki sa drogie, potem to juz wychodzi duzo taniej niz suche, nie bede pisac ile mnie to wychodzi przy dwoch psach, zeby nie dolowac nikogo ;) Fakt ze, co dziwne, Warszawa to raj dla barfowcow, jest w czym wybierac :)
Chetnie bym poczytala o smaczkach, bo to moja bolaczka i przyznam sie ze ide na wygode i przewaznie sa to jakies gotowe produkty i/lub odrobina suchej karmy.
Też tak mi się trochę wydaje ;) Fretkowy, owszem zajmował mi czas - bo musiałam pieczołowicie wszystko porcjować i duużo roboty z tym było. No właśnie ja zobaczę jak na targu pójdzie, co zdziałam :) Natomiast już powoli zastanawiam się nad zakupem używanej zamrażarki starej...
UsuńNa pewno zrobię, myślę że jeszcze w tym miesiącu! :)
Słyszałam właśnie, że wiele osób chwali sobie BARF-a. U mnie nie da rady wprowadzić ze względu na przekonania mamy i brak miejsca w zamrażarce. :D Z czasem też bywa różnie.
OdpowiedzUsuńSpróbowałabym tej diety żeby sprawdzić jakby zwierzaki na nią reagowały. Z surowizną nie mamy problemów wręcz przeciwnie, zatem w tym przypadku z konsumpcją nie byłoby problemu. :)
Czekam na wpis o treserkach i suplementach. :)
A to faktycznie, mogą być rzeczy nie do przeskoczenia niestety :(
UsuńZrobi się! :)
Mój psiak odmawia jedzenia wszelkich surowych przysmaków oprócz łopatki co jest dość dziwne.. Zostaliśmy przy karmie suchej, czasem pojawiają się rybki, ale to bardziej w kategorii smakołyków np. suszone szprotki które sa wielbione :) Pozdrawiam i zapraszam do nas http://niszczycielsko.blogspot.com
OdpowiedzUsuńOj różnie to bywa ze smakami u psiaków ;) ja się trochę namęczyłam, żeby Balu był łaskaw jeść mięso :P
UsuńJa w zasadzie chciałabym BARF-ować, ale mam pewne opory. Trochę wynikają z niechęci do surowego mięsa, a trochę z niewiedzy. Właściwie w głównej mierze z niewiedzy :-) Zamierzam za jakiś czas dokształcić się w tym temacie i spróbować. Chciałabym jednak wiedzieć, jakie koszty są mniej więcej z takiego barfowania :)
OdpowiedzUsuńNiestety cennik tak naprawdę jest różny dla różnych psów, różnych gabarytów, nawet od miejsca w Polsce - musiałabyś popytać barfiarzy u siebie :)
UsuńNo czas popytać, poszukać, poczytać i brać się do działania :)
UsuńMy BARFujemy któryś rok z kolei. I gdybym nie miała łatwego i taniego dostępu do produktów i innych przyczyn, pies bardziej naje się surowym, po choćby mniejsze ryzyko skrętu i inne to karmiłabym suchą, bo jest o wiele wygodniejsza. Ale u nas nie ma tak zróżnicowanej diety i tak nie kombinuję z żarełkiem. Już mi się nie chce :P
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Waszej suplementacji ;)
O to zazdroszczę łatwego i taniego dostępu! :) ja z miesiąca na miesiąc coraz bardziej się otrzaskuję i szukam wciąż nowych miejsc :)
UsuńU mnie przoduje masarnia i sklepy firmowe. A dopiero później markety, jakoś tak u nas nie ma mega promocji. Choć ja kupuję w Kauflandzie rybę i szyjki i wątrobę indyczą. Tesco nie mamy... :(
UsuńAch, to super! :) Ja na targ się we wtorek wybiorę, oto plan :))
UsuńTak mi się przypomniało, z tematów które mogłabyś poruszyć i o których chętnie bym przeczytała to BARF i karmienie szczeniąt. Bo jakoś zawsze mnie (BARF-owemu laikowi) ten sposób karmienia kojarzył się z dorosłymi psami.
OdpowiedzUsuńOj tu się nie podejmuję! :) Sama czekałam aż Balowi stuknie 12 (nno, 11) miesięcy, żeby wprowadzić :)
UsuńJa karmiłam szczeniaka BARFem ale to było takie testowanie i na czuja robione i ciągle kontaktowanie się z innymi. Miałam to szczęście, ze 2 inne, dobre znajome w tym samym momencie odchowywały szczylki. Jednak nie polecę i nie napiszę, bo z suplementacją miałam ogromny problem.
UsuńSzkoda, chętnie przeczytałabym na ten temat jakiś mądry tekst. Z czystej ciekawości.
Usuńteż wiele razy myślałam o barfowaniu ale dla mnie babranie się w mięsie, będę miała na to nerwy jak przestane być "na garnuszku mamusi" :D.. zresztą mieszkanie w bloku, latem nie ma gdzie lodów wrzucić a co dopiero mięso dla psów. kuszą mnie te gotowe mieszanki, ale to chyba wychodzi dużo droże. może wymyślimy jakieś połączenie suchej karmy z surowizną, niestety młody na suchej karmie nie wygląda najlepiej, próbujemy następnych, ale chyba rzeczywiście dobrze byłoby mu dorzucić do tego trochę mięska...
OdpowiedzUsuńmy na pewno będziemy na dcdc w poznaniu, także można się zobaczyć!
Rozumiem :)) Mieszanki słabo się opłacają, ja kupuję sporadycznie. Mieszanie mięsko/karma nie bardzo ma sens - troszkę inaczej są trawione, więc
UsuńOO proszę :) Ja się waham jeszcze bo nie ma T&F dla lamerów, tylko dla super pro, więc bida trochę. A na freestyle to w ogóle jesteśmy ciency w uszach :) Więc pewno dla towarzystwa skoczymy :)
padł taki pomysł, nie siedzę w temacie barfa na tyle żeby się zaraz za to zabierać, ale generalnie już mi pare osób odradziło więc chyba zostanie tak jak jest. a szkoda, bo waga za niska i łupież też mnie martwi, najlepiej jest na starym fitminie, który mu z bólem serca zamówiłam, a skład nie powala.
Usuńja chciałam w tym roku robić freestyle z białym, zupełnie for fun, bo szans nie ma żadnych, ale zdrówko nie pozwala na to żeby coś przygotować, to jednak wymaga jakichś tam regularnych treningów a on może dosyć sporadycznie. ale towarzysko wybieramy się w sumie na wszystkie dcdc, więc można się zobaczyć :))
U nas też barfują obydwie dziewczyny i to jest najlepsze, co im się mogło przydarzyć w kwestii żywieniowej - super kondycja nawet u ośmioletniego psa z chorym sercem to jest to! :)
OdpowiedzUsuńJasne, wymaga to poświęceń (ostatnio zamówiłam dziuniom serca wołowe, po czym wpadłam na GENIALNY pomysł, że je zmielę w ręcznej maszynce... 5 kilo serc... ekhm...) i nieco czasu, ale szczerze mówiąc trudno mi wskazać jakieś inne minusy. Na początku jest trochę strasznie, ale później już jakoś idzie. Tylko u nas Raven żre porcje jak tygrys bengalski, ale jeśli daję jej "przepisowe" dawki to wygląda jakby uciekła z obozu koncentracyjnego dla psów... :P
Ja właśnie w robocie widuję takie niezniszczalne piesy na barfie - to mnie upewnia w naszej drodze. :P
UsuńJa mam podobnie - chłop je więcej a jest chudy jak śmierć (nie widać spod futra na szczęście) a ruda je jak ten przysłowiowy ptaszek a widać jest jej więcej tu i ówdzie ;P
Wiecej takich postów proszę :) a mogłabys powiedziec jak zaczęłaś wprowadzać barf? Bo u nas juz po odrobinie surowego mięsa/ kości u Enzo pojawiają sie biegunki.
OdpowiedzUsuńJa poszłam trochę ze standardem polecanym...ale nie bardzo :P Po pierwsze nie przegłodziłam, tylko od razu następnego dnia po skończeniu karmy dałam przedżołądki krowie jeden dzień, drugi, potem dawałam do tygodnia mięcho bez kości, a następnie już się nie szczypałam i ładowałam ekipie mięcho z kośćmi - ot, nasza filozofia! :)
UsuńKurcze, kolejny raz mam wyrzuty sumienia! Wszystko przez wielkość Emeta. Jestem przekonana, że to najlepszy sposób żywienia. Na barfie pies bardzo się zmienił, wszystko na plus, wręcz zachwycałam się zmianami jakie były u niego widoczne. Ale musieliśmy spalić miskę, kilka kawałków mięsa powodowało że był najedzony, chociaż starałam się wszystko jak najbardziej rozdrabniać. Do tego było lato. Oczywiście nie zrezygnowała bym z tych powodów bo może jakoś byśmy sobie poradzili lub bym go dokarmiała w domu, ale dochodziła kwestia suplementów. Samo mięso 200 zł miesięcznie czyli nieco więcej jak obecna karma, do zniesienia. Ale pozostawały dodatki, jak olej czy inne które uważam za niezbędne, do tego warzywa, owoce. Moja mama nie chciała słyszeć nawet o złotówce więcej a niestety w mieście i bez samochodu nie da się załatwić tańszego mięsa . Z tego internetowego sklepu korzystaliśmy, bardzo fajne jedzonko :).
OdpowiedzUsuńJak tylko bym mogła, od razu byśmy wrócili do barfa i na blogu też każdemu polecałam we wpisach.
No właśnie - u Dodmana czytam, że wysokobiałkowa dieta pobudza zwierzęta, a na moją Ru podziałała kojąco i uspokajająco - i dla mnie to akurat ma większy sens - bo jest syta, musiała się nieco napracować, żeby to osiągnąć.
UsuńNie ma co mieć wyrzutów! Niestety cenowo u nas też to tak wygląda, ale jestem zdania, że warto (i kombinuję jak by tu zmniejszyć koszta :P). A poza tym - cały czas rozglądam się za jakąś zamrażarką, coby wrzucić na dół naszego domu - dużo by mi to ułatwiło.
Ojeny, ja nie wiem jak namówić na to moich rodziców..:P Ale w sumie sama nie wiem, jakoś dziwnie podawać psu taki pokarm.. W dodatku jak wspomniałaś - to dość spory koszt.:/ A w dodatku - gdzie to przechowywać? Niby duża lodówka, w garażu i piwnicy nie można.. Achh!
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy, kundlowe.blogspot.com
A dlaczego w garażu i piwnicy nie? Też można :) Jak odpowiednio zabezpieczone, oczywiście ;) Dla mnie super sprawa :)
UsuńJa jestem zainteresowana! Chętnie poczytam! Wprawdzie Rambuszko to staruszek i ma pościerane przedtrzonowce i trzonowce, więc kości odpadają (zwykle mu się coś klinuje w japie i muszę mu wkładać rękę do pyska, a ta flądra oczywiście twierdzi, że "o boże mordują, rabują" i wyrywa się we wszystkie strony), no i moja kieszeń studencka pełnego BARFu by nie zniosła (szczególnie teraz w takim okresie dla mnie bardzo ciężkim), ale czasem coś mu podrzucam surowego. Więc chętnie bym taki pościk sobie tutaj przeczytała, o!
OdpowiedzUsuńNam się rozmraża właśnie szyja indycza :D Podziamga sobie przez chwilę mój staruch.
Piękne zdjęcia!
PS. I jednak, jednak miałam rację, mamy wspólnego znajomego. Pawła W z Zabrza :D
Nie trzeba kości podawać - wtedy suplementuje się kurzymi skorupkami :)
UsuńDziękuję za komplement - okrutnie ciężko było zrobić ładne, estetyczne zdjęcia do postu o surowym mięsie - wierz mi! :)
Ad. PS - oo proszę :) Na praktykach się spotkaliśmy z Pawłem :))
Kurzymi skorupkami? Rambo nie jada :< Jajka surowego też nie :<
UsuńKiedyś myślałam nad przejściem na tą dietę, jednak dalej jesteśmy przy suchej karmy i czasami gotowane mięso, ryż i warzywa. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
Ola i Baddy!
http://baddy-wspanialy-labrador.blogspot.com/
Pewno, dla każdego coś dobrego :)
UsuńI chciałabym i boję się. Przede wszystkim kosztów, no i nasze wyjazdy nie przewidują lodówki, a są dość częste. Puchy dobrej jakości kosztują, a na tydzień czy dwa trochę ich trzeba wziąć, więc znów powtórka z pierwszego argumentu.
OdpowiedzUsuńA to prawda! :) Ale ja jeszcze jestem optymistką - zawsze można jakiś ochłap zdobyć na miejscu :) Jeszcze podobno są mięcha liofilizowane, ale jak dotąd nie miałam potrzeby, żeby się w takie szczegóły wgłębiać :)
UsuńFaktycznie, kiedyś nawet miałam przepis jak suszyć paski z kury i z wołowiny w mieszkaniu. To mogłoby być wyjście. Kusi mnie BARF, jednak zniechęca mnie myśl, że przy pierwszym wyjeździe polegnę (albo kolejna babeszjoza zeżre środki na mięsko - mój suk zbiera wszystkie kleszcze mimo kropli, obroży i jakiegoś zastrzyku od weta) i panna znów będzie tydzień na głodzie i ciężkim fochu, bo jak ja śmiem jej podawać coś innego niż wcześniej.
UsuńJest wiele zmiennych - ale wcześniej karmiłam dobrą karmą psiaki (TOTW, Orjen, Purizon), więc dla mnie finansowo wyszło w sumie bez różnicy :)
UsuńOj trzeba kombinować z zabezpieczeniem - co próbowałaś?
My BARF'a nie mamy, karmię....Puffi, ale też mięsem i kośćmi, więc tak w połowie BARF :P.
OdpowiedzUsuńOj Puffi to nie za dobra sprawa dla psiaka :) Ald dobrze, że i mięso dostaje ;)
UsuńJa mimo wszystko nie mogłabym przestawić psicy na BARFa. Przede wszystkim ze względu na wielkość mojego zamrażalnika (mikroskopijna) oraz kompletny brak czasu na zagłębianie się w ten temat, układanie jadłospisu na tydzień, szukanie zaufanych dostawców, polowanie na przeceny... Oszalałabym chyba ;) Pomijając fakt, że mam psa wiecznego niejadka i szkoda byłoby mi wyrzucać mięso. Rekompensuję jej to karmą z wysokiej półki i dodatkami typu biały ser, chociaż wiem, że to nie to samo. Może kiedyś, kiedyś się uda :)
OdpowiedzUsuńPS: Widzę nowe miski? :D
Wszystko jest dla ludzi - początki nie są łatwe, i uważam, że przede wszystkim trzeba chcieć - a nic się nie musi :)
UsuńAd. PS : Tak, bo mnie szlag trafiał, jak jeden miał z innej parafii niż drugi :P
Zazdroszczę wytrwałości i chęci.
OdpowiedzUsuńU nas takie coś nie wypaliło głównie z mojego lenistwa oraz braku funduszy. W domu z kasą krucho, i wołowinę czy kaczkę wole włożyć sobie do gara niż psu. Jednak popieram BARF w 100%.
Mój pies żywi się czymś pomiędzy BARF a granulkami, dokładniej to je zarówno karmę, jak i surowe mięso/podroby, suple oraz nabiał. Więcej tutaj : http://kudlateblackandwhite.blogspot.com/2013/11/cielakowe-love-dieta-ponocniaka.html
Chaotycznie, ale u nas się sprawdza.
Pozdrawiam.
Ja na szczęście jestem totalnie niemięsna i kaczka, czy krowa wcale mnie nie kusi - dlatego wolę dać psom niż nam :P
UsuńSłyszałam, że takie diety to nie do końca dobry pomysł, niestety :(
my również barfujemy :) już prwie 2 lata
OdpowiedzUsuńOO super! :) I gin nie czepiał się, że babrasz się w surowiźnie? :)
UsuńU mnie problem polega na tym, że mam mały zamrażalnik, który praktycznie przez większość czasu jest zajęty. Bałam się o to przygotowywanie i bilansowanie posiłków, ale jak człowiek trochę poczyta, to nie jest tak źle. Oczywiście w teorii, bo z praktyką nie miałam do czynienia. Pewnie, kiedy dorobię się nowej lodówki podejdę do tematu ponownie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy,
Ola i Habs :)
Jak zawsze - najgorzej to się naczytać :) A poza tym idzie z górki :))
UsuńTo ja jeszcze czekam bardzo, bardzo mocno na notkę o klikaniu przy barf'ie :D
OdpowiedzUsuń