Niedawno robiłam plebiscyt na blogu - niepodzielne, pierwsze miejsce zdobył nasz wpis o BARFie, na drugim miejscu uplasował się nasz stan posiadania. Dlatego dziś zajmiemy się zabawkami, a kiedy indziej planuję popisać co nieco o akcesoriach (obroże, szelki i inna galanteria :) ). Zapraszam do naszego kuferka! :)
Ukochana rzecz Bala - przy torbie zmienia się w krwiożerczą bestię i nie dopuszcza do niej Ru. Niestety nasza kolekcja dekli ostatnio znacząco się skurczyła - na tą chwilę mamy ich nieco ponad 10. Czekam na przeceny po sezonie, trzeba się posilić :) Oto nasze skromne dyski :
1. Jolly Pet Bounce-n-Play. Jedna z ulubionych piłek Ru. Biega z nią w ryju po ogrodzie, niesamowicie ją to uszczęśliwia. Wbrew pozorom jest dość łatwa do złapania - guma jest twarda i mocna, jednak zęby bardzo dobrze w niej się zatapiają. Nam służy do samodzielnych zabaw ozików w ogrodzie - ani specjalnie nie da się nią rzucać, ani nie jest jakoś wybitnie poręczna ;)
2. Lateksowa piłka z piszczałką. Ta z kolei jest rzadko używana z prostego względu - Ru dostaje ostatecznego odmóżdżenia, gdy słyszy głos piszczałki. Nie do końca wiem, co począć z tą piłką - jest dość duża, nie nadaje się na spacery, a jest też dość delikatna - bardzo łatwo będzie ją psu pożreć.
3. Ażurowa piłka. Długo była połączona z szarpakiem, dziś jednak uwolniłam ją z więzów - zgubiłam niezastąpiony ażurek Hol - EE, więc ona będzie musiała posłużyć mi za rekwizyt do nauki timingu w overach :)
4. JW Pet Hol-EE Cuz Ball. 5. JW Pet Crackle Heads Cuz. O tych dwóch piłkach pisałam już wcześniej, o tu:
KLIK! Powinno wystarczyć :)
6. Piłka Crackle Ball. Niezniszczalny hicior! Dużo tańsza i bardziej wytrzymała niż wspomniany wyżej Crackle Heads. Psy kochają te piłki, biegają z nimi po domu, bawią się nimi cały czas i guma pozostaje nieuszkodzona. Sam plastik wewnątrz oczywiście ulega zgnieceniu, ale w żadnym razie nie obniża to wartości zabawki ;)
7. Chuckit! Whistler Ball. Dwie gumowe piłki, które przy odpowiednim zamachu i rzucie wydają z siebie gwiżdżąco - śpiewający dźwięk (
o taki). Fajne, miękkie, idealne do memłania, całkiem chętnie są aportowane. Bardzo je lubię. Jedynym mankamentem jest ich domycie z brudu - są pokryte chropowatym materiałem, mają multum rowków, które ciężko się szoruje.
8. Chuckit! Erratic Ball. Piłka o dość ciekawym kształcie - w zamyśle ma odbijać się w nieprzewidywalny sposób, dzięki czemu staje się dodatkową atrakcją dla psa. U nas w zasadzie każda piła rzucona odbija się w abstrakcyjny sposób, bo rzucam w polach, gdzie teren jest nierówny, więc ciężko mi się do tego odnieść (gadżeciara i zakupoholiczka :( ). Jest nieco twardsza niż Whistler, ma dwie dziurki - możemy przewlec ją przez sznurek i szarpak gotowy .
9. Piłka ROGZ Grinz. Fajna piłka do memłania - jest miękka, ma dwie dziurki - jedną większą, drugą mniejszą ( można używać jej jako kuli - smakuli). Balu bardzo ją lubi - ja nieco mniej, bo po wakacjach nad morzem farbka z zębów bardzo brzydko się starła.
10. Piłka HOKO Funny. Klasyk w psim inwentarzu - Balu dostał ją od ciotek jak był malutki - bardzo miła nawet dla szczenięcych zębów i stosunkowo wytrzymała. Po prostu "masthew!". :)
1.Jolly Pet Romp-n-Roll. Niekłamany hit Bala - moim zdaniem kupiłam za mały rozmiar - trochę żałuję, że nie szarpnęłam się na większy. Nie wiem co takiego jest w tej piłce, poważnie - ciężko ją złapać, nie ucieka, ot, sobie zwisa. Minus - jest mało sprężysta i nieporęczna.
2. Planet Pet Orbee Tuff Fetch. A to z kolei niekłamany hit Ru. Jak widać już jest po odrestaurowaniu - po dłuższym użytkowaniu sznurek rozluźnił się i cała zabawka straciła pierwotny sens (
tak wyglądała pierwotnie). Szybka reperacja nadała jej drugie życie - i bardzo dobrze, bo Ru traci dla niej głowę. Pięknie pachnie miętą i jest bardzo wytrzymała - mimo, że jest delikatna w dotyku, praktycznie wcale nie widać, że jest używana.
3. Piłka na sznurku Toyz. Wynalazek z Tesco. Delikatność i sprężystość piłki podobna do Orbee Tuff, cena nieporównywalnie mniejsza, a ubaw taki sam. Sznurek co prawda długo nie pożyje, natomiast myślę, że po zakończeniu żywota tej zabawki zainwestujemy w kolejne.
4.Chuckit! Ultra Tug. Nie wiem co takiego jest w produktach Chuckit!. Mimo tego, że ich kolorystyka kompletnie mi nie odpowiada, kupuję ich zabawki, bo jeszcze nie trafiłam na bubel. Są dobrze zrobione, wytrzymałe, znośne cenowo a psy niesamowicie je kochają. Po prostu magia :) Ultra Tug jest poręczny (zawsze da się wcisnąć do saszetki ze smakami czy kieszeni), łatwo się czyści, jest bardzo wytrzymały i psy za nim przepadają.
1., 2., 3. Szarpaki. - numer 1 to szarpak wspomnieniowy - dwa takie produkty dostaliśmy w wyprawce szczenięcej Baloo. Reszta to szarpaki, które właśnie dokonują żywota :)
4. Dog Style wypaśny szarpak z Kong Squeez. - Psy bardzo go lubią - ja też - używam do nagradzania po sesjach treningowych. Miałam jeszcze drugą wersję, bez piłki na końcu, którą preferowałam ze względu na długość - ale gdzieś ją posiałam. W każdym razie polecam, bardzo porządne wykonanie, zabawa jest nieziemska ;)
5. Kong Wubba Wet. Tu muszę się przyczepić - bardzo kiepska jakość produktu. Widać jak wygląda po kilku szarpaniach - za niedługo przeczuwam dokonanie jego żywota. Co prawda swoją funkcję spełnia - po wodzie pływa, ale cóż z tego, skoro Baloo uważa, że on jest owczarkiem nie retrieverem i z wody aportować nie będzie. Nie i już.
6. Kong Wubba Weaves. Wyglądał na porządny, a...no właśnie nie jest. Już po dwóch użyciach wyszły z niego sznurki (zostały odcięte). Wygląda fajnie, ale wydaje mi się, że długo u nas nie zabawi. I powtórki nie będzie.
1. Kong Wobbler. Stosunkowo nowy nabytek. Uwaga, w przeciwieństwie do swojego brata generuje straszny wybuch emocji i podjarania - puszczony wśród moich psów doprowadził do krótkiego spięcia między nimi. Ucieka, chybocze się - no szał! Tu macie Puczinkę podczas zabawy :
Marzenie w końcu się ziściło - Kong Wobbler znów był dostępny na zooplusie :) Mama zamawiała karmę, więc skorzystałam z...
Posted by Heart Chakra on 15 kwietnia 2015
2. Kość Hollobone. Zdobycz z TK Maxx. Można napełnić ją smakołykami i dać psu do roboty - ot cała filozofia - całkiem wygodnie się napełnia, można nieźle pokombinować. Ciekawa alternatywa kongów
3. Comfy Snacky Truskawka. Nie do końca udany zakup - fajna, miękka guma, ale bardzo mały wlot - dość ciężko się ją nadziewa, psy bardzo łatwo mogą ją uszkodzić ( Ru rozgryzła taki
patyk z comfy w 2 minuty). No i u nas gabarytowo zbyt mała.
4. Kong Classic. Myślę, że ich przedstawiać nie muszę. Wspomniałam na FP, o różnicach między starym a nowym Classiciem. Ja jestem bardzo zadowolona. Nic dodać, nic ująć :)
1. Toyz Mega Patyk. Wywołuję lawinę frywolnych komentarzy gdy tylko się pojawi :) Bardzo przyjemna sprawa do rzucania i przeciągania się. Dla mnie ma wielki plus, bo pozostawiony w domu szarpak zostawał sukcesywnie rozczłonkowywany i pożerany - tu takiego ryzyka nie ma - psy się przeciągają i żują gumę, a "patyk" pozostaje jak nowy.
2. Chuckit! Flying Squirrel Dog Fetch Toy. Ciekawostka. Kupiłam pod wpływem chwili...i w sumie nie do końca z nami działa - rzucony faktycznie leci w abstrakcyjnym kierunku ( ale tak samo lecą piłki rzucone przeze mnie - nie mam skilla, ale o tym niżej :P), a Balu traktuje go trochę jak takie krzywe frisbee - wyskakuje do niego i łapie go w locie. Dziwadło - na pewno nie nadaje się do przeciągania - według mnie jest zbyt delikatny.
3. Koziołek do obedience. Nie ma chyba co się rozpisywać, prawda? :)
4. Wyrzutnia do piłek. Niestety, nie mam skilla. Piłki rzucone przeze mnie lecą na najdalej 3 metry, co z kolei frustruje psy, które jak poparzone biegną do przodu, muszą gwałtownie hamować...no cała zabawa w aportowanie idzie w łeb. Niechybnie tego potrzebowaliśmy :) Na zachętę kupiłam taką za całe 10 złotych i teraz się zastanawiam - czym się różni taka za 10 od takiej za 30 z Chuckita? Ktoś ma? Warto to? :)
Ufff...to by było na tyle, jeśli chodzi o nasze zabawki :) Nie jest aż tak źle, prawda? :)