Prace remontowo-budowlane na razie nieco zwolniły, częściowo ze względu na stopnienie funduszy, częściowo ze względu na brak czasu bohatera domu - Pana Męża.
Niniejszym Pan Mąż zakopany jest w nauce i pracy, a ja siedzę i wymyślam co by tu jeszcze można zrobić, żeby było ładniej i żeby nie było wstyd gości zaprosić i na bloga zdjęć wrzucić (wciąż się wzdrygam nad udostępnieniem zdjęć, nie mamy listew podłogowych i parapetów, dlatego pomieszczenia wciąż są surowe). Wczoraj po odpoczynku po długiej podróży Pan Mąż siadł, i stwierdził, że przydałoby się zainstalować lampy ( zabrał się za to jeszcze przed śniadaniem:P), następnie doszedł do wniosku, że w sumie wyprane zasłony lepiej by schły, gdyby tak powiesić karnisze, dzięki czemu już przed kolacją wisiałam na karniszach instalując wyżej wymienione. Na szczęście na tym etapie szał pracy męża zakończył się i zniknął w bachorni / swojej pracowni. Ja odetchnęłam z ulgą :)
Jedyny parapet zrobiony - to ten w łazience, po prostu ciągłość kafelek :) Zdjęcie na szybko machnięte telefonem, za co przepraszam :)
Ale dziś już przy śniadaniu padła kolejna idea (tym razem wykoncypowana przez moją skromną osobę) znajomi za tydzień wracają z wakacji, fajnie by było zaprosić ich na parapetówkę. Ale jak to zapraszać na parapetówkę, skoro nie posiadamy ani pół parapetu? (nie licząc "nagrobka teściowej" - kawałka czarnego marmuru, który został rodzicom po remoncie - tą pieszczotliwą nazwę nadał mój nieoceniony ojciec, przy każdej okazji usiłuje nam go wcisnąć :P). Mąż uprzejmie zainteresował się pomysłem (znamienny jest wpływ posiłków na rozwój wystroju mieszkania), ale zostałam oddelegowana do zrobienia researchu parapetowego.
Czy wiedzieliście jak jest "parapet" po angielsku? Ja nie wiedziałam, na potrzeby notki sprawdziłam - blog uczy, radzi! :D
Sama jestem fanką drewna, ale użycie go w domu ewidentnie mi nie wychodzi (vide - sytuacja kuchenna, podłogi). Bardzo chciałam mieć parapety drewniane. Mąż przyjął to z kamienną twarzą i charakterystycznym dla niego spokojem ducha. Będąc któryś już raz w sklepie budowlanym (podejrzewam, że jest już na "ty" z większością obsługi) obejrzał najtańsze drewniane parapety i wyraził swoje powątpiewanie na temat jakości wyżej wymienionego. Dodajmy również, że ja bardzo hojnie podlewam swoje kwiaty, nie szczędząc im ciepłych słów i wody. Także pojawia się problem - czy jest możliwość zabezpieczenia tak drewna, żeby nie zalać, podtopić, rozpulchnić i przegnić? Czy jest sens interesować się w ogóle drewnianymi parapetami w marketach? Czy macie jakieś doświadczenia na tym polu? Fora internetowa milczą na ten temat.
Proszę bardzo. Drewniany parapet, i nawet ma kwiatki!
I tu znów z pomocą przyszedł mi pinterest - po wpisaniu wybranej frazy wyskoczyło mi multum parapetów. Dzięki temu doszłam do wniosku, że w sumie to nawet całkiem nieźle wygląda zwykły, biały parapet i chyba w tym kierunku pójdę. Wciąż czekam na jakieś sugestie, nieocenione fora podpowiedziały mi, że można również stworzyć budżetowo parapet z samych kafelek, ale nie jestem do tej idei przekonana ze względu na wystrój całego wnętrza, w moim odczuciu ciężko będzie coś dopasować do reszty pokoju.
Ech, tu zwykły, biały, ale drewniany parapet, piękny!
Także zwracam się z prośbą do Was - jakie są Wasze doświadczenia, opinie? Jestem totalnie zielona w temacie, chronicznie nie cierpię lastriko, tworzyw PCV czy innych plastikowych wynalazków, powiedzcie mi, jest nadzieja?
Większość zdjęć via pinterest.com
U mnie w domu rodzinnym dziadek dostarczył materiału a później razem z tatą zamontowali drewniane parapety :) Moja mama zawsze nie szczędziła kwiatkom wody a parapety od '93 były tylko raz cyklinowane i odlakierowane :) Nigdy nie spuchły i nic się z nimi nie działo. Moim zdaniem nadal są piękne. Jak chcesz podeślę Ci zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńI jestem zdecydowanie za drewnianymi! :) Aczkolwiek nie wiem jak jakościowo sprawdzą sie takie kupowane.
Pintrest jest boski, uwielbiam :D
Ojj poproszę, koniecznie! :) Może by warto popytać prawdziwego stolarza o drewno, a nie ryzykować takiego byle czego z marketu...Narobiłaś smaka! :) Muszę to zobaczyć :)
UsuńMam takie same drewniane koszyczki na jakieś kosmetyki :). Ogólnie u mnie na parapetach wszędzie jest pełno rzeczy.
OdpowiedzUsuńIkea rządzi! :) U nas są kwiatki...na betonie, więc niespecjalnie ładnie się prezentują na razie, no marzą mi się normalne parapety! :)
UsuńJa w kawalerce mam tylko jeden parapet, na którym znajduje się bojownik w niewielkim akwarium, lampka, pudełko z biżuterią (mam też wieszaczek w kształcie sukienki, ale kolczyki bardzo się na nim kurzyły, a szkoda, bo wyglądał super!), dwa kwiatki i jedną doniczkę, w której trzymam długopisy i śrubokręty :-D Jedno jest pewne - nie bierz sobie tego wystroju za wzór ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy, Asia i Bona
piesoswiat.blogspot.com
Hahha ja bym chciała zdjęcie, bo wyobrażenie mam zacne! <3
UsuńBardzo mi się podobają takie duże parapety. Najchętniej sprawiłabym sobie takie okno z ogromną skrzynią - parapetem, na którym można sobie siedzieć z książką. :-)
OdpowiedzUsuńOj taaak! Ale to chyba tylko w kamienicach takie rzeczy!:)
UsuńNajbardziej podobają mi się chyba kwiaty - uniwersalne rozwiązanie, zawsze dobrze wygląda :)
OdpowiedzUsuńTo prawda! :) u mnie okupują każdy parapet (a raczej jego brak:P)
UsuńU mnie jest drewniany parapet!
OdpowiedzUsuńAle tego... Stoi na nim świeczka-nigdy-nie-zapalana i kwiatek! Jest kwiatek. Drewniany. Z klamerką w środku. Go podlewać nie muszę (jakbym musiała to pewnie już by nie stał).
Może byłby zakwitł?:P Jak ktoś ma zdjęcia, to ja pragnę!:P
Usuń