Dziś
uchylam nieco rąbka tajemnicy jak wygląda nasz salon :) Mam również
kilka archiwalnych zdjęć, jak sprawa przedstawiała się przed
remontem (notka była przygotowana, ale nigdy nie doczekała się
publikacji :) ).
To wiklinowe serducho, które wisi nad ławą :)
Wcześniej
pokój, który dziś jest salonem to były dwa ogromne pomieszczenia
połączone łukiem. Dziś łuk jest przesunięty i przysłonięty
płytami g-k, a ówczesna część użytkowa salonu jest naszą
sypialnią (o której pisałam dwa tygodnie temu, klik).
Ściana między kuchnią a salonem została zburzona, dzięki czemu
mamy dość przestrzenny salon połączony z kuchnią i kącikiem
jadalnym.
Pierwsza
wersja naszego salonu może nie wyglądała imponująco, ale weźcie
pod uwagę, że mobilizowałam wszelkie swoje moce, żeby chociaż
trochę ocieplić i przerobić suche, przaśne, babcine ściany na
nieco naszą modłę, niespecjalnie posiadając jakieś większe
fundusze :)
Były salon w fotograficznym skrócie, z nieodłącznymi CBL :P
Starszy
komplet wypoczynkowy był nie do odratowania, toteż wtedy główną
kanapą w naszym domu było moje łóżko z czasów nastoletnich –
leżanka MELDAL z IKEI (wielbię!). Punktem wyjściowym było
zakupienie dużej ilości poduszek, niestety ładne, koronkowe
poduszki kosztują dość dużo, dlatego z ulgą zwróciłam się ku
second- handach, strychu mamy, przecen w Jysku i niezawodnemu
allegro. Dzięki temu mogliśmy sobie dobrowolnie ustalać pozycję,
w której będziemy siedzieć, modyfikować ją na swój sposób, a
do tego mniej więcej korespondowało z moim zamysłem późniejszego
wystroju. Za spód kanapy posłużył czerwony koc z Lidla - ot, cała
filozofia ! :) Reszta to kwestia kombinowania jak zasłonić, schować
nieładne elementy, a zachować jako – taki styl salonu :)
W "tamtym" salonie rządził kolor czerwony i biały, teraz postawiłam na naturalne odcienie :)
Dziś
sprawa ma się nieco łatwiej – większość mebli po prostu
została usunięta, zostało tylko niezbędne minimum (a moim zdaniem
i tak jest zbyt tłoczno).
Widok na salon/jadalnię od strony kuchni :)
Na
razie ubolewam nad brakiem półek na książki, myślę, że może w
następnym roku uda nam się jakoś zagospodarować tą część
ściany. Główną atrakcją pokoju dla mnie jest duża, rozsuwana
kanapa, na której mogą spać podobno aż trzy osoby. Oczywiście,
nie jest to mój pierwotny wybór – montując zamówienie w ikei
wrzuciłam do koszyka sam pokrowiec, z innej kanapy, ciesząc się,
że rozkładana, piękna kanapa kosztuje jedyne 900 zł. Na chybcika wybrałam w
miarę pasujący nam model ( Pan Mąż akurat pracował, więc odbyła
się burzliwa telekonferencja:P) i stanęło na modelu FRIHETEN.
Kącik z którego właśnie nadaję do Was :))
Mamy
jasnego psa, więc aby zachować znośny wygląd kanapy trzeba było
jakąś ją przesłonić. Wg mnie wygląda to trochę jakby
jaskiniowcy osadzili się w głębokich latach 80 w Polsce, ale cóż,
na tą chwilę musi tak pozostać :) Następnym punktem
problematycznym okazał się stolik kawowy – między kominkiem a
kanapą jest niewiele miejsca, więc musiałam zrezygnować z mojego
pierwotnego wyboru (stolik z serii HEMNES). Koleżanka akurat wtedy
szukała kupca na swój stary stolik kawowy, dzięki czemu mamy
pasujący do stoliczka i szafki czarny mebel :)
Wklejam to zdjęcie jedynie ze względu na świetny komentarz mojej szwagierki : " Hej, wiecie co? Macie psa pod kolor waszego mieszkania". Idealnie - miała rację! :P
Jeśli
chodzi o część jadalną, to tutaj na razie musiało pozostać przy
komplecie zastanym przez nas w kuchni. Kiedyś planuję przemalować
krzesła, stół i ławę na biało (może pokuszę się nawet o
decoupage), ale to też jest melodia przyszłości (kolejnemu
remontowi/smrodkowi lakieru/farby mówię stanowcze nie! :P) Widoczna
wiklinowa szafka to niezniszczalny egzemplarz z jakiejś starej
kolekcji w Jysk. Najpierw stała w łazience u rodziców, potem u nas
w łazience, a na tą chwilę dogorywa sobie tuż obok ławy :)
Wiklinowa szafka - stary wyjadacz mieszkań :)
O
kominku pisałam już w notce sypialnianej – jestem nim zachwycona,
daje dużo ciepła i sprawia, że powroty do domu ze środowych
treningów stają się jeszcze lepsze ( sytuacja z przedwczoraj –
wróciliśmy zziębnięci z Balem i oboje wtuliliśmy się w kominek),
Pan Mąż (mąż nad męże! :P ) pomyślał, że nam rozpali ogień!
Mega, to musi być jeszcze jakiś pierwotny instynkt, ta miłość do
ognia :)
Lubimy ogień! Kominek jest wynalazkiem wszech czasów!
Jak wszyscy wiemy - ogień, ażeby się palić, oprócz tlenu potrzebuje również drewna. Komplety kominkowe z prawdziwego zdarzenia kosztują pieniądz chory, dlatego trochę pokombinowałam, trochę poupychałam i udało mi się zachować kącik funkcjonalny, ale nie znów okropnie brzydki :)
Kącik małego piromana.
Zrobiłam zdjęcie tego, co jest nad kącikiem, gdyż jestem beznadziejnie zakochana w lampionie, który dostaliśmy od przyjaciół na parapetówce !
Koszyk na drewno, który ewoluował, wcześniej służył za obiekt intensywnych zainteresowań młodego owczarka :
A następnie służył jako wzorzec tego jak szczyl rośnie :)
Na razie tak wygląda wersja podstawowa salonu...Jednak powoli zbliżają się święta...a ja już zaczynam wyścig zbrojeń, strzeżcie się! :)
A na deser, dla tych, co przegapili na facebooku pełen profesjonalny filmik z pakerskiego seminarium w MADzone :) Baloo tam BALansuje! Filmik jest świetny, a piosenka chodzi za mną od wtorku :P
Jest fajnie :)
OdpowiedzUsuńJA choruję na kilka mebli z ikei, niestety w tym na te dużo gabarytowe a nie bardzo mam jak je przetansportować do mieskznaia ;/. Obecnie mieszkam też za daleko, żeby mi szanowna ikea przywiozła do domu ... a 3 osobowa sofa za cholerę nie chce sie zmieścić do naszej poczciwej meganki :(
A Wasza IKEA nie transportuje mebli za dodatkową opłatą? Myśmy właśnie tak ten problem rozwiązali. No choćbyś chciała, faktycznie 3 osobowa sofa nie współpracuje z meganką, nawet zzipowana po ikeowsku :/
UsuńAj, doczytałam, że mieszkasz za daleko - straszna lipa. Ja przyzwyczajona (mieszkam na Śląsku, gdzie wyjeżdżając z miasta, wjeżdża się w następne ), że dowóz na terenie województwa to nie problem :/
UsuńCałe życie mieszkałam na śląsku i w katowicek ikei bywałam dla rozrywki i mogłam bywać co tydziń ku mojej uciesze i zdegustowaniu narzyczonego, bo przecież przez tydzień nic się nie zmieniło ;-) ja i tak zawsze coś wynalazłam nowego i coś co mnie na nowo zainspirowało. Teraz wyprawa do ikei to właściwie tylko po coś i w konkretnym celu. Ale duże ganaryty odpadają...Szafki jakoś daje rade transportować, czasem idzie na raty ale do przodu :) ale sofa to za duża rzecz :( Chociaż akurat cena tego modelu mnie nie zachwyca a i doczytałam wczoraj że funkcji spania nie ma ... więc właściwie nie ma co żałować.
UsuńNo proszę jaki świat mały! :) To prawda, myśmy kiedyś łóżko (ale jednoosobowe przewieźli autem:P). No ale kanapy, choćbyś chciała nie da rady :P
UsuńPiękny salon i bardzo klimatyczny! Zazdroszczę gustu i wyczucia.
OdpowiedzUsuńBardzo pięknie dziękuję za tak miły komplement! :)
UsuńUwielbiam Twojego bloga za tą dekoratorską tematykę. Sama lubię urządzać i wielką przyjemność sprawia mi patrzenie na to jak ktoś to robi. Szczególnie przypadł mi do gustu post sypialniany. "Dwustronny" kominek jest obiektem mojej wielkiej zazdrości ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Super nowe logo! Większe zdjęcia są wg mnie o wiele czytelniejsze i fajniej się ogląda bloga.
Bardzo mi miło! Nie byłam pewna, czy ją utrzymać, czy powoli się z niej wycofywać :) Dodałaś mi skrzydeł! :)
Usuń( wg mnie sypialnia też jest jakoś najbardziej dopracowana, ale wierzę, że wszystko z czasem...)
Bardzo dziękuję. I ja bardzo jestem wdzięczna osobie, która zwróciła na to uwagę - teraz już nie wyobrażam sobie, że kiedyś mogłam sadzić takie maluchy! :)
pięknie ; )
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńBardzo ładnie. Dopilnowałaś by niemal każdy element tworzył spójną całość. Nie lubię przypadkowości we wnętrzach.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Takie komentarze sprawiają, że serce rośnie, bardzo mi miło! :)
Usuńprzepięknie, po twoich wpisach strasznie mi się chce zrobić "coś" ze swoim pokojem.. niestety nic większego nie ma większego sensu, bo za 2 lata wyjeżdżam na studia, ale w ferie mam skrytą nadzieję, że uda mi się odmalować i trochę pozmieniać :D
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) zawsze można coś przemeblować/pododawać jakieś pierdółki :) dwa lata to sporo czasu :)
UsuńCo macie na podłodze?
OdpowiedzUsuńNiestety - panele :/ Finansowo nie podołaliśmy parkietowi (za przełożenie klepek spec zażyczył sobie 300 zł/m2) :(
Usuńmacie przepiękną podłogę!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję:) Żałuję, że nie jest to parkiet, ale cóż, wszystko z czasem :)
UsuńNie ważne, że nie parkiet i tak się zacnie prezentuje!
UsuńUwielbiam drewno w każdej postaci.
Czerwoną cegłę, wiklinę, biel i taki hmm... naturalny klimat, którego u Was jest pod dostatkiem :D
PS. Chyba nawet mamy wspólnego znajomego :D
Jak się nie ma co się lubi... :)
UsuńOj czerwoną cegłę też uwielbiam...Ale niestety nigdzie nam się tu nie komponuje :(
Tak? Kogo ? :)
Paweł W z Zabrza - też wet, ale jak tak sobie teraz myślę to chyba Cię jednak z kimś pomyliłam :D
UsuńMieszkanie trzeba dostosowywać do swoich potrzeb, nawet jeśli konieczne jest zburzenie ściany. Nie od razu da się wszystko załatwić, ale z czasem dom staje się coraz bardziej odzwierciedleniem naszych myśli :)
OdpowiedzUsuńPięknie urządzony salon. Też mam tę samą sofę i początkowo się wahałam, ale teraz bardzo ją sobie chwalę. Bardzo mi się podoba, w jaki sposób udekorowałaś ją poduszkami i nawet ta narzutka pasuje :). Krzesła, które masz kojarzą mi się z dzieciństwem, bo identyczne były u mojej babci. Pomalowanie na biało to całkiem fajny pomysł, ale takie też wyglądają bardzo ładnie.
OdpowiedzUsuńPiękny salon, widzę w nim którąś z sof https://sofami.pl/sofy-3-osobowe
OdpowiedzUsuń