Content

sobota, 25 października 2014

Obrabianie tyłka - czyli nie takie znów głupie sztuczki cz.2 !

Ano, dzień dobry:)

Dziś podejmę się drugiej części przydatnych sztuczek - tym razem informujących psa o tym, że posiada dwie tylne łapki :) W domyślnych ustawieniach psa leży, że posiada on dwie przednie łapy, i to nadaje sobie kierunek, używa ich do zawracania - tylne łapy, to siła napędowa psa ( na marginesie - jest taka śmieszna prawidłowość przy obcinaniu pazurków u psa - najczęściej przednie nadają się do korekcji, a tylne są w większym stopniu ścierane).

Po co nam takie ewolucje? Ano bardzo przydają się we wszelakich psich sportach ( strefy w agility, wchodzenie tyłem między nogi we freestylu we frisbee, chodzenie przy nodze, dostawianie się do nogi w obedience). Naszym celem jest po prostu poinformować psa, że posiada więcej łap, których może używać niezależnie - osobiście zauważyłam, że szczyl dzięki świadomości tylnych łapek łatwiej potrafi się wymanewrować z jakiegoś wąskiego przejścia, potrafi zakręcić tyłem, zamiast "nawracać" całym ciałem.

Ja sobie przygotowałam taką mini - listę przeróżnych ewolucji, które można robić z psem, jak można kombinować, aby zwiększyć świadomość psiego ciałka. Oto ona:



Bal dostawiony do nogi, na kontakcie wzrokowym z obiektywem - musiałam się nieco wychylić (50mm, cóż:P), ale daliśmy radę ! :) )




Uwaga : Bardzo ciężko jest mi uchwycić niektóre z tych sztuczek i pozycji będąc jednocześnie rekwizytem (który niekoniecznie lubi robić sobie zdjęcia), dlatego nie do wszystkich mam nakręcony film/zrobione zdjęcia, upraszam o wybaczenie :)

1. Dostawianie się do nogi


Jest to jedno z ćwiczeń abecadła obedience - w efekcie finalnym chodzi nam o to, żeby pies pięknie i prosto siedział nam przy nodze, co więcej, pożądane jest, aby sam się korygował. My jesteśmy na etapie, że pies dobiega, dostawia się, ale trochę byle jak. Automatycznie mówię "popraw" ( za co dostaję cięgi od trejnerów :P) i dostawia się pięknie. Na razie piłujemy, żeby komenda sprawiała mu dużo radości, bo był taki czas ( suki, suczki, suczunie i kastraty w polu widzenia podczas ćwiczeń), że komenda na pozycję zasadniczą była wykonywana, ale w bólach i z grymasem "O NIEEEE ZNOWU TO" na pysku.



Zdjęcie machnięte  szybko, na potrzeby posta :)


Myśmy naukę dostawiania zaczynali wg szkoły Asi Hewelt ( wykupiłam jej Fundamenty Pracy), rozpoczynaliśmy we wczesnym szczenięctwie (myślę, że około 3 miesiąca życia :) ). Rozpoczynaliśmy od stawiania miski odwróconej dnem do domu i naprowadzaniem smakołykiem tak, aby przednie łapki pozostawały bez ruchu, a tylko tylne pracowały (mega pomaga kliker, dzięki temu uzyskujemy doskonałą precyzję). Następnie nagradzałam ruch w bok, potem dostawianie się do mojej nogi wciąż z przednimi łapkami na misce, a następnie usunęłam miskę. Dziś Balu na komendę dostawia się, i gdy ja zmieniam pozycję, on domyślnie się dostawia. Nie robi tego bardzo prosto, więc nie jest to idealna pozycja zasadnicza, ale wciąż szlifujemy :)

2. Cofanie



Tu mix - początkowo pokazuję "cofkę", a następnie każę mu wejść tylnymi łapkami na kanapę - komenda "pupka" :P


U nas, jakże rozkoszna komenda "cofka". Na początku nakierowywałam smakiem psi nos i klikałam jakiekolwiek ruchy tylnych łapek - potem stopniowo dodawałam komendę optyczną i słowną. Niestety (jak słychać na filmiku) cofka przychodzi wraz z darciem japy - próbujemy to wyeliminować, na razie bezskutecznie. 

3. Wchodzenie tyłem na przedmioty.



Był filmik jest i zdjęcie! :)

Bardzo podobały mi się zdjęcia, na których psy właziły tylnymi łapami na obiekty. Sztuczki Balu nauczył się niedawno, tak naprawdę nie wiem, czemu tak długo zwlekałam z jej wprowadzeniem :)
Sprawa wygląda podobnie jak z nauką cofki - naprowadza się smakołykiem psiaka tak, aby wszedł tylnymi łapkami na niski przedmiot (u mnie to był tom I bardzo drogiej, fachowej książki "Choroby Wewnętrzne Zwierząt" :P), stopniowo dokładałam tom II i III, karton po animiboxie, aż pies sam zaczął szukać łapkami przeszkody ( strasznie mnie to rozczula - zerknijcie jak rozkosznie to wygląda na filmiku powyżej!). Nasza komenda to "pupka" :)



4. Wchodzenie tyłem między nogi


Z braku laku komendę nazwałam "turururu" (wstyd się przyznać:P). U nas jest "w remoncie", czyli jeszcze nie nadaje się do upubliczniania :) Myślę, że nie trzeba zbytnio jej opisywać:)


5. Obchodzenie tyłem ciała


Tu działa komenda "wsteczny" :P U nas na razie nieco się rozjeżdża - zaczyna iść tyłem, ale już przy prawej nodze odbija w bok, czyli nie robi pełnego okrążenia, więc jeszcze jest trochę do dopracowania :) Natomiast sama sztuczka jest widowiskowa, bardzo fajnie wygląda np. we freestyle'u :)



6. Podnoszenie tylnych łapek / udawanie kulawizny.


Tego opanowanego nie mamy, na razie klikamy inne sztuczki, ale myślę, że i tym się zajmiemy :) Pies na komendę podnosi odpowiednie łapki, w trudniejszej wersji - idzie z łapką w górze :)


Na tą chwilę żadne inne triki nie przychodzą mi do głowy - czy jest na sali ktoś, kto może mi podpowiedzieć co jeszcze możemy zrobić z psią pupą?


A na marginesie - mamy kota (kto nas polubił na facebooku - ten wie :) !)  Na dniach co prawda wybiera się do nowego domu, ale na razie łazi, miauczy i smarka po naszych kątach :) Roboczo nazywamy go .tmp :) Sytuacja, w której dołączył do naszego stada jest niemalże filmowa. 

Otóż wracamy sobie z Balem z wieczornego spaceru. Wchodząc już na schody prowadzące do domu usłyszałam cichy pisk. Godzina 22, więc ja, strachem podszyta, lekko się zestresowałam. Uznałam jednak, że mam nie lada obrońcę, więc będę żyła postawiłam stopę na stopniu...i słyszę, już wyraźniejszy miauk. Odwracam się, a tam mikroskopijnej wielkości zasmarkane, upaćkane Coś. Bal wpadł w szał radości, Coś nabrało animuszu i wyszło spod auta. Okazało się, że to kot. Kucnęłam, co było błędem - kot radośnie podbiegł, wskoczył mi na kolana, z kolan na ramię i zaczął donośnie mruczeć. Lekko zdezorientowana weszłam do naszego wiatrołapu i pytam męża co robimy. Kot natychmiast oddał się rozrywkom - zaczął zwiedzać piętro, skacząc nam po meblach i nic nie robił sobie ze szczyla, który wił się w spazmach radości. Po dość burzliwej dyskusji, uznaliśmy, że kota mieć nie możemy. Zgodnie z tą logiką kot został nakarmiony, wymyty i poszedł spać do fretek. Tego samego dnia wykonałam dwa rozpaczliwe telefony, kilka smsów i popełniłam dramatyczny wpis na facebooku. W efekcie kot będzie miał świetny dom, tylko na razie przebywa na kwarantannie u nas ( poza smarkaniem i ropskiem w oczach ma się wyśmienicie :) ). Niestety, nie odpowiada mu nasz gust muzyczny - z uporem godnym lepszej sprawy nam przełącza Trójkę na inne częstotliwości :P



Dzisiejsze śniadanie - nie wiem, co do będzie jak .tmp zabraknie - ewidentnie zmaga mu apetyt :)



25 komentarze:

  1. Bardzo fajny wpis. My mordujemy dostawianie się do nogi pod kątem jednak dużo swobodniejszego rally, ale trzeba przyznać, że T. mogłaby mieć nieco większą świadomość istnienia zadka i wystających z niego tylnych łap. ;)
    A co do kota - nie martw się, są szanse, że pozytywne efekty żywieniowe nie znikną razem z nim, jeżeli będzie z Wami odpowiednio długo, aby Balu zapamiętał co to znaczy konkurencja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękujemy pięknie! :) Kot, mam nadzieję, już na wylocie do nowego domku - jednak ogarnianie, karmienie, leczenie 3 fretek psa i kota trochę pochłania czasu i energii :) Trzymajcie kciuki! :)

      Ja zasad w rally nie znam, muszę się zagłębić, zawsze to jakieś zawody do okrzepnięcia, wzięcia udział :)

      Usuń
  2. Ja mam fazę na uczenie psów sztuczek, ale też bardzo szybko mi się to nudzi... ale podziwiam Wasze efekty, super. No i znowu mam motywację na jakiś czas :D Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to fajny sposób spędzania czasu wspólnie :) Cieszę się i trzymam kciuki za postępy na tym polu! :)

      Usuń
  3. Pierwsze zdjęcie wymiata :)))))
    Gratuluję Wam obojgu wyników w nauce sztuczek!

    OdpowiedzUsuń
  4. Emet zwykle jest bardzo chwalony przez innych za świadomość całego ciała jak na dużego psa, ale nie potrafię nauczyć go cofania tak żeby na coś wszedł, próbowałam też go naprowadzać na książkę żeby dotknął tylną łapką ale to też się nie udało. A cofania na komendę nie mamy do końca, może najpierw za to byśmy się wzięli.
    Ogólnie przydatny post :). My także uczymy się metodami Asi.
    Ps. Odpisałam u mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że Emet jest na tyle duży, że książka może być dla niego po prostu zbyt mała na początek...

      Usuń
    2. Zgadzam się z D. Można spróbować pokazać mu o co chodzi na dużych poduszkach z kanapy - dużym ciałkiem jest ciężej manewrować! No i też trzeba pamiętać, że na początek jakoś musisz psa ograniczać, bo Balu początkowo miał problem taki, że cofając zakręcał, więc zmieniał trochę kierunek :)

      Myślę, że nie ma reguły od czego trzeba zaczynać, ale wydaje mi się, że cofania łatwiej nauczyć na początek :)

      Usuń
    3. Dziękuję za rady, nie pomyślałam o tym :).

      Usuń
  5. świetny wpis :) ja nie dawno zabrałam się do sztuczki "cofaj" i ćwiczymy, ale efekty nie są powalające :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję dziękuję! :) Pewno też będzie w pakiecie z darciem japy, jak to u aussików :P

      Usuń
    2. Może :D jak na razie nie drze japy :P

      Usuń
  6. Rio też drze japę przy cofaj i dupce! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cofaj mi się podoba, bardzo! Ciekawe, czy Luśka da radę, hmm... Trza będzie spróbować. Długie jesienne wieczory sprzyjają ćwiczeniu na kwadracie ;) Jakiś rady dla kompletnych laików...? P.s. Prosiaczkowe kapcioszki <3 <3 zazdrość mnie zżera.. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rady dla laików? Seteczka przed ćwiczeniem, seteczka po...:P A tak na poważnie: Luśka zna koncepcję klikera? :) Bo z klikerem zawsze to szybciej i fajniej :)

      NO JUŻ SIĘ BAŁAM ŻE NIKT NIGDY NIE ZAUWAŻY!!!:D Kapcie świnki najważniejsze w całym zdjęciu!! (Pepco, 19,99 zł ;P)

      Usuń
    2. Na mnie zawsze mozesz liczyć :)))) Tak, kliker jest grany! W weeknd bierzemy cofkę za rogi, yeah!! :)

      Usuń
    3. <3 ! To ja trzymam kciuki i czekam na relację!

      Usuń
  8. Łomatko, chciałam nauczyć czegokolwiek koty swe (to tak na marginesie, bo psa też nigdy nie nauczyłam niczego poza żebraniem) i doszłam do wniosku, że coś mi nie wychodzi, bo łatwiej kota pogrubasić, niż go potem pocienkować - chyba za bardzo szłam w przekupstwo i mam dwa otylce :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha ale kota to generalnie ciężko uczyć :D Pies jest wdzięczniejszy pod tym względem ! :) Mojemu psu zapasienie nie grozi, bo łaskawiec jeden nie bardzo lubi jeść :P

      Usuń
  9. U nas w ogóle ciężko idzie. Sunia w ogóle nie ogarnia tylnych łap i nie ma zamiaru nimi ruszać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba próbować delikatnie psiaka naprowadzać i klikać nawet najdrobniejsze ruchy łapkami, na pewno się uda! :)

      Usuń
    2. Łatwo powiedzieć ;) Nie da się naprowadzić, jeżeli tymi łapami nie rusza. Staram się je dotykać i klikać za spojrzenie na własne łapy itd. Żeby je ogarniała chociaż trochę.

      W ogóle pierwszy raz dotknąłem to był jaki szok u szczeniaka w stylu ''wtf? co to wystaje mi z tyłka?''

      Usuń
    3. Haha nie "łatwo powiedzieć" sama miałam szczeniaka, także rozumiem trudność :)) Czasem wystarczy pod dobrym kątem przed noskiem nastawić smaka, przednie łapki lepiej żeby były na podwyższeniu, misce, książce...:)

      Usuń

Dziękuję za komentarz! :)

Behind The Web

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Obserwatorzy

Mój instagram

Instagram
Obsługiwane przez usługę Blogger.

Polecam