Content

piątek, 19 lipca 2013

Ten o garden party

Przełom wiosna – lato to w naszym domu gorący okres. Nie tylko ze względu na skaczące w górę temperatury, ale również dlatego, że w tym czasie oboje mamy urodziny. Chłop nieco wcześniej, łapie się na najpiękniejszy rozkwit wiosny, ja na sam początek lata.

Imprezy plenerowe są wdzięcznym tematem – najczęściej są obarczone mniejszą rangą równocześnie poziom stresu gospodarzy spada. Nie trzeba szaleć ze sprzątaniem, pieczenie wytwornych tortów w okresie gdy temperatury sięgają 30 stopni mija się z celem, poręczniejsze są szybkie babki, muffiny czy kruche ciastka w sam raz na jeden raz. Obiad dwudaniowy odpada – wystarczy porządne masło czosnkowe, świeże pieczywo, dobrze przyprawione kiełbaski, szaszłyki i ze dwie sałatki. Żyć – nie umierać !


Mój niezbędnik na każdym przyjęciu - mini DIY - słoik kupiłam w Lidlu, był wypełniony cukierkami. Chłop ( z moją wydatną pomocą!) cukierki pożarł, słoik zostawił. Wymoczyłam, wymyłam, obwiązałam kokardką i zawsze wypełniam ciastkami :)

Wystrój też zazwyczaj jest mniej wymagający – nie spędzam całego poranka „latając na szmacie”, prasując, nadając niesamowitych zapachów (fretki!), chowając na chybcika po szafkach rzeczy, które nie pasują do zamysłu wnętrza.

Mój ogród jest jeszcze dość zaniedbany (cały czas nad tym pracujemy!), bardzo zacieniony i wilgotny. Przy odrobinie dobrej woli można go nazwać „ogrodem angielskim”, ale według mnie nie ma co się łudzić – jest to nieokiełznany busz. Po zmierzchu chmara komarów przypomina szarańczę i na nic lawenda, komarzyca i spirala – po prostu trzeba się ewakuować.


Znacie jakieś dobre sposoby na pozbycie się komarów z ogrodu?

Mam ukochaną altankę – miejsce, gdzie najchętniej zapraszam gości (może to kwestia tego, że babcia też tam zawsze urządzała przyjęcia?), ale ona nie zawsze zdaje egzamin  - imprezy na więcej niż 8 osób muszą odbywać się gdzieś indziej ze względu na problem ze stołami i krzesłami – na razie ma tam miejsce losowa partyzantka i bynajmniej nie wygląda to jak eklektyzm ! 


Altanka, którą stworzyła babcia - z prawej wiśnia (wisi na niej lampion), pod wiśnią bohaterka wcześniejszego wpisu - róża. 


Jeśli chodzi o wystrój przyjęć – znowu – podobają mi się angielskie, prowansalskie i skandynawskie rozwiązania. Oczywiście stawiam multum lampioników i latarenek. Jestem uzależniona od ciepłego, rozproszonego światła świec - w domu też mam niezliczoną ilość świeczników, a elektryczne źródła oświetlenia również muszą nadawać wnętrzu odpowiedni, przytulny kolor. Aktualnie marzy mi się sznur lampek solarnych do ogrodu, przypominających te choinkowe, porozwieszałabym na krzakach, drzewach żeby dodatkowo doświetlić ten fragment.

Latarenka bez dwóch zdań musi być !


Nawet podczas przyjęć w domu muszę mieć rozproszone światło świec. Tu - na pierwszym planie po lewej mój lampionik DIY ze słoika, po lewej DIY pojemnik na serwetki z puszki po groszku a w tle wspomniany niżej bukiet ze złocienia.


Niezastąpione lampioniki z Ikei i bukiet z kwiatów polnych - ten stolik zazwyczaj służy jako szwedzki stół

Zazwyczaj również zbieram kilka bukietów kwiatów z pól za naszym domem i stawiam je w wazonikach przypominających butle po mleku. Kładę obrusy jeszcze po babci im prostsze, widoczniejsze sploty , tym większa moja radość. W domu staram się robić bukiety z moich kwiatów (na zdjęciu w dużym wazonie - kwiaty z mojego złocienia)

Mój robiony na chybcika bukiet z chabrów i lawenda mająca odstraszyć komary (niestety!)

Pewnego razu pokusiłam się o stworzenie przyjęcia tematycznego – upiekłam babkę tęczową, nakupiłam kolorowych żelków, dropsów, zrobiłam owocowe szaszłyki i w sumie byłam zadowolona z efektu. Oczywiście nie jest to (jeszcze ;) !) poziom czasopism wnętrzarskich, ale starałam się jak mogłam.

Tęczowe szaszłyki owocowe :)
Część wystroju tęczowego - ciasto i draże.



Oto dokumentacja moich skromnych pierwszych kroków ;) Nie posiadamy jeszcze porządnego zestawu ogrodowego (ba! Nie posiadamy prawdziwej kuchenki gazowej na piętrze a kran w zlewozmywaku raz na miesiąc przecieka), toteż wszystko jest z przypadku uprzednio odpowiednio opakowywane ;)

5 komentarze:

  1. Mam identyczny obrus w maki, prezent od nieżyjącej już niestety babci.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie to wygląda! Aż chciałoby się spędzić choćby jedno popołudnie u Ciebie w altance :)
    Lampki solarne zawsze i mi się marzyły - wyglądają po prostu nieziemsko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie, tylko komary żyć nie dają! A lampki solarne, to mus przyszłego roku :) Dziś wróciliśmy do domu zwycięsko z hamakiem za 27 złotych ;)

      Usuń
  3. Imprezka rodzinna w ogrodzie, fajna sprawa. Zazdroszczę, że urodziny wypadają o tak ciepłej porze roku. Ja jestem z zimy, więc plener całkowicie odpada. Latem przed wakacjami jest wprost idealnie :)) :))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! :)

Behind The Web

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Obserwatorzy

Mój instagram

Instagram
Obsługiwane przez usługę Blogger.

Polecam