Po czym Wasi goście poznają, że u Was mieszka pies? Po kłakach na swoich spodniach? A może po dziwnej zawartości w kawie? Domyślają po mokrym nochalu odciśniętym na sukience przy powitaniu? Czy smutnych oczach wlepionych w nich, gdy walczą o oddech, bo każdy kęs ciacha staje im w gardle, a ciszę przerywa tylko głośne przełykanie śliny z drugiego pokoju?
U nas też nie! :)
Nasi goście mają łatwiej, wiedzą czego się spodziewać :) Przede wszystkim - naszych czworonożnych lokatorów doskonale słychać ( myślę, że spokojnie z kilometra :P), a oprócz tego - na każdym kroku można podłapać przeróżne wskazówki - o czym będzie dzisiejszy wpis :)
Poranne, kawowe kubki - mamy z Panem Mężem rytuał - on rano robi kawę i zawsze zadaje mi arcyważne pytanie 'które było dziś grzeczniejsze na spacerze?" W zależności od odpowiedzi (i zachowania) pije w danym oziku. Dziś dla przykładu był to Bal ( pewno teraz wszyscy myślą, że kubek z Ru jest nietknięty, nieprawda! :P) :)